Mera Peak w Himalajach to wprawdzie jeden z łatwiejszych sześciotysięczników, ale nie można bagatelizować zagrożenia związanego z wystąpieniem choroby wysokościowej. Nawet silnych kozaków z nowoczesnym ekwipunkiem potrafi ona sprowadzić do parteru, czyli w niższe partie gór, gdy już “nie idzie wytrzymać” w ostatnim, najwyższym obozowisku.
Najwłaściwszym podsumowaniem Mera Peak jest zdanie: “To najwyższy szczyt trekkingowy w Nepalu z widokami na 5 ośmiotysięczników”: Everestu, Lhotse, Makalu, Kangczendzongi i Cho-Oyu . Zawiera się w nim niemal wszystko, a tą brakującą porcją wiedzy jest świadomość, jak zachować się podczas takiej wyprawy, aby wrócić całym, zdrowym i szczęśliwszym. Tudzież biedniejszym o jakieś 3 tys. dolarów amerykańskich, bo przelot do Nepalu i całe przedsięwzięcie tyle z grubsza kosztują.
W moim przypadku finanse wyniosły nieco mniej: 2300 zł to cena biletu samolotowego ze stolicy Czech (w 2 strony) z międzylądowaniem w Dubaju, więc zanim na ponad tydzień utknąłem na lodowcu wśród śniegów, to miałem do czynienia z ekstremalnymi temperaturami Bliskiego Wschodu.
Na wyprawę na Mera Peak, miałem odłożone fundusze po trudnym epizodzie zawodowym w korporacji. Zwolniłem się i musiałem odpocząć. A po prostu tak mam, że najszybciej i najpełniej ładuję przysłowiowe baterie w wysokich górach. Nigdzie indziej tak nie odpoczywam od trudów codziennego życia, tego całego kołowrotku wypełnionego m.in. sprzątaniem, zakupami, przejazdami po mieście, gotowaniem i opłacaniem rachunków.
Naładowane baterie (w sensie dosłownym) posłużyły mi do zrobienia poniższych zdjęć. To tylko kilkanaście obrazów z wielu milionów klatek – widoków, których byłem świadkiem. I zarazem aktywnym uczestnikiem, czego i Wam życzę. Zanim to nastąpi, zabiorę Was w podróż , która w moim przypadku rozpoczęła się w miejscowości o nazwie Jiri. Wygodnie siedzicie? To zaczynamy! 🙂
Wyprawa na Mera Peak i dolina rzeki Hinku
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/Dolina-rzeki-Hinku.jpg)
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/najednejlinie-dolina-rzeki-hinku.jpg)
– dzikiej i niezamieszkanej przez ludzi. W sumie dolina jak dolina: głazy, kamyki, gleba, roślinność (fachowo określana mianem rododendronowego lasu), żyjątka różnego typu i pozostałości po niszczącej morenowe zbocza powodzi z 1998 r. Wspaniałe widoki stanowiące świetny przykład tego, jak przyroda odnawia swoje zasoby.
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/teahouse-ponizej-Kote-w-drodze-na-mera-peak.jpg)
Położona poniżej wioski Kote (ok. 3500 m) herbiaciarnia (tea house) jest typowym dla tego regionu miejscem, którym można zanocować i umyć się. Ot taki zazwyczaj hotelik o niewysokim standardzie. Ale i tak mocno wypatrywany przez zmęczonych wędrowców niemogących doczekać się filiżanki dobrej, ciepłej herbaty. Ja uwielbiam masala tea (herbata z mlekiem, cukrem i przyprawmi)
Idę o zakład, że ten głaz na który wszedłem, to przez setki lat
czekał właśnie na to, by zapozować do zdjęcia z tym wspaniałym blogerem z Polski! 😀
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/przed-wejsciem-do-Kote.jpg)
W tle wioska o nazwie Tangnag. Prowadzi do niej mostek, któremu pewnie przydałby się gruntowny remont lub jakaś inna forma renowacji bądź ulepszenia. Ale wzorem Nepalczyków – przestaję narzekać i cieszę się z tego, co jest.
Szliśmy kierowani intuicją, a zwłaszcza spodobał nam się napis Quite & clen co po “nepangielsku” oznacza ciszę i spokój 🙂
![Namioty wyprawowe ekipy Szwajcarskiej w Tangnang](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/Namioty-wyprawowe-ekipy-Szwajcarskiej-w-Tangnang.jpg)
Chciałoby się rzec: “oto Khare z lotu ptaka”, ale nie znalazłem jak dotąd recepty na przeistoczenie się w orła, sokoła lub innego majestatycznego ptaka. Prawda brzmi bardziej przyziemnie: “Oto część aglomeracji (hehe) Khare z pobliskiego wzgórza”. Na tę przechadzkę wybraliśmy się w ramach wyjścia aklimatyzacyjnego, zgodnego z regułami tu wyłożonymi:
W samej wiosce natrafiliśmy na obozowisko ekipy Szwajcarskiej. Ich grupa atakowała szczyt tego samego dnia co my z obozowiska położonego ok. 5800m, ale musieli zejść ze względu na dokazujące im oznaki choroby wysokościowej. O tej ostatniej przypadłości piszę m.in. tutaj:
Khare – ostatni bastion przed Mera Peak
Na drodze do Khare spotkaliśmy tragarzy pracujących dla Szwajcarów. Ich kolorowe czapki i pogodne twarze sprawiły, że nie mogłem sobie odmówić pamiątki w postaci zdjęcia. Trochę się zaprzyjaźniliśmy i ponarzekaliśmy na trudy ciężkiej pracy. Dodam, że ja i Piotrek zyskaliśmy szacunek ich w oczach, ze względu na to, że nasze plecaki (20 kg) nosimy sami. Moje dwa palce w kształcie litery V oraz ich stojące kciuki potwierdzają, że wszystkim nam było tam na szlaku sympatycznie. Zarówno w ich pracy, jak i w podejmowanych przez nas wysiłkach “trzeba mieć plecy”. 😉
![Grupa szerpów tragarzy ekipy szwajcarskiej spotkanej na drodze do Mera Peak](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/Grupa-szerpów-tragarzy-ekipy-szwajcarskiej-spotkanej-na-drodze-do-Mera-Peak.jpg)
Tak wygląda przykładowa osada mieszkalna w Khare (na wysokości ok. 4.9 tysięcy metrów) – nepalskiej wsi zamieszkałej przez około 2 tys. ludzi. To co dla nas jest wsią, w ichniejszej nomenklaturze admistracyjnej zwie się “gaun wikas samiti” i stanowi “najniższą jednostkę administracyjną dla obszarów wiejskich w Nepalu”.
![Khare wejście do miasteczka ok. 4800m. Ostatni bastion, gdzie można zjeść Dal bhat przed wyjściem na Mera Peak](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/Khare-wejscie-do-miasteczka.jpg)
![miasteczko Khare widziane z pobliskiego wzgorza podczas wyjscia aklimatyzacyjnego](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/miasteczko-Mera-Peak-widziane-z-pobliskiego-wzgorza-podczas-wyjscia-aklimatyzacyjnego.jpg)
I jeszcze jedno zdjęcie z tej wycieczki powyżej Khare. Na pierwszym planie dzielny polski zdobywca gór, a w tle ONA – ośnieżona i zimna Mera Peak.
Scena niemal jak z filmu, kiedy to ON wyzywa JĄ na pojedynek, będąc przekonanym, że wygra i stopę swą na szczycie Mery postawi już niebawem.
![a w tle Mera Peak najwyzsza gora na ktora mialem okazje wejsc](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/a-w-tle-Mera-Peak-najwyzsza-gora-na-ktora-mialem-okazje-wejsc.jpg)
Wspólnej fotografii przy stole z naszym nepalskim przewodnikiem Namka Sherpa Lama oraz jego mamą nie mogliśmy sobie odmówić. Bez przewodnika wyprawa na Mera Peak nie byłaby możliwa. Co ciekawe, nie planowaliśmy wynajmowania przewodnika i taki też mieliśmy wykupiony permit (że guide widniał tylko na papierze). Jednak ryzyko było zbyt duże, a droga nam nieznana, więc jednomyślnie postanowiliśmy skorzystać z takich usług w Khare. Wyniosło to nas 300 USD
Zarówno Piotrek (bez czapki) jak i ja (w czapce) wypadliśmy na tym zdjęciu nie najgorzej, aczkolwiek zdecydowanie lepiej czujemy się,
występując na tle szczytów.
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/zdjęcie-z-przewodnikiem-przed-wyjściem-na-szczyt.jpg)
Droga na Mera Peak
“O! A co to? Całkiem prawilny Base Camp – pusty stoi, tak samotnie…”. Początkowo myślałem, aby dokonać może jego chwilowej aneksji, ale jednak udaliśmy się wyżej położonego High Campu ok. 5800m. A tak wyglądała droga do High Campu. Serpentyny na śniegu, błękitne niebo i przecudne widoki. Aż chce się żyć!
![Opuszczony Base Camp w drodze na Mera Peak.](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/najednejlinie-base-camp-w-drodze-do-mera-peak.jpg)
![W drodze do wysuniętego obozu Mera Peak High Camp. Po wyjściu na plato zrobiło się bardzo wietrznie. Nie muszę wspominać, że raki i czekan oraz okulary lodowcowy były niezbędnym wyposażeniem](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/droga-na-mera-peak.jpg)
Tak uroczy pejzaż aż prosił się o więcej zdjęć. Więc w myśl reguły “mówisz i masz” – voila! Oto panoramiczne ujęcie tego wejścia. Jednej ze szczytów w oddali (zgadnijcie może, który mam na myśli) wyglądał jakby dymił. Zdradzę Wam sekret: to niejaki Mount Everest 😀
![Przepiękna panorama na górskie szczyty w Himalajach](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/himalaje-panorama-gory-na-jednej-linie.jpg)
Ponoć zwykłe okulary w estetycznych oprawkach dodają mężczyźnie kilka lat oraz…do wywołania wrażenia, że oto mamy do czynienia z inteligentnym gościem, a może nawet z intelektualistą. Nasze okulary były niezwykłe, bo w ich szkłach odbijał się prawdziwie cudowny krajobraz. A czego nam one dodały, to już oceńcie sami. Przy okazji możecie z bliska przyjrzeć się plecakowi Piotrka. Miał w nim prawie wszystko, czego nam było trzeba. Nic dziwnego, skoro pakowaliśmy się w oparciu o doświadczenia stąd zaczerpnięte: Jak przygotować się na wyjazd w góry wysokie
![](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/najednejlinie-mera-peak-droga.jpg)
Ile mógł mieć lat ten brodacz rodem z kraju słyniącego z banków, czekolady i zegarków? Do dziś zachodzę w głowę, próbując to oszacować ;-P A tak bardziej serio, to powiem Wam, że mam dla tego mężczyzny wiele uznania i szacunku za to, gdzie się znalazł, na co się zdecydował i jak sobie radził. Przecież mógłby np. spijać piankę w najwyżej położonym Irish Pubie w Namche Bazar (wiem bo sam bym tak zrobił)
![Uczestnik wyprawy szwajcarskiej na Mera Peak. Starszy Pan ale pełen krzepy.](https://najednejlinie.pl/wp-content/uploads/2019/09/najednejlinie-uczestnik-wyprawy-szwajcarskiej-na-mera-peak.jpg)
Mera Peak obóz tuż pod wierzchołkiem i wyjście na szczyt
Przez jedną listopadową noc w 2017 r. była to nasza górska hacjenda na wysokości prawie 5800 m). Wyobraź sobie, że chciałbyś kupić taką miejscówkę. Jak brzmiałoby ogłoszenie?
Mieszkanie na sprzedaż w przystępnej cenie: 4m2, materac, ściany z nylonu, rynek wtórny, spokojna dzielnica. Brak elektryki, ale mozna podłączyc panele sloneczne. Dogodna lokalizacja, bliskość gór, mili sąsiedzi. Wodę na herbatę zagotujesz już w 80°C. Jeżeli lubisz czuć się rześko to oferta jest dla Ciebie
Uczestnik szwajcarskiej wyprawy ze swoim przewodnikiem, tuż przed wschodem słońca. Szliśmy za nimi, mając dodatkowe towarzystwo, a co za tym idzie – sposobność, by podzielić się wrażeniami z himalajskiego wejścia z kimś niemal zupełnie dla nas obcym. Taka wspólnota doświadczeń bardzo zbliża ludzi, niekiedy wymusza współpracę i niemal zawsze poszerza horyzonty.
W szczególności tamta noc musiała zbliżyć członków owej szwajcarskiej ekipy, którzy zapewne wskutek choroby wysokościowej nie wyszli z namiotów. Z 10 osób na szczyt dotarła tylko 1, mimo że tragarze nieśli dla nich mnóstwo pomocnego sprzętu – m.in. puloksymetry do badania natlenowania krwinek). Skąd tak drastyczny odsiew ? Otóż Khare znajduje się na ok. 4800m. a obóz na ok. 5800m. Pokonując jednego dnia taką wysokość a następnie zostanie na noc było bardzo ryzykowane.
Natomiast wschód słońca na Mera Peak był przepiękny, co możecie zobaczyć sami:
a gdy promienie światła z naszej gwiazdy dotarły z tym swoim ośmiominutowym opóźnieniem do Ziemi, to nas dwóch zastały:
Szczęśliwych, zdrowych i pełnych wiary, że w te piękne strony kiedyś jeszcze powrócimy. 🙂
Tego samego dnia zeszliśmy na dół do przełęczy Mera La, skąd ruszyliśmy do wioski o nazwie Kongma Dingma. Tam usnąłem na kolejne 16 godzin. Tutaj dowiesz się więcej o naszej drodze powrotnej, a raczej kolejnej przygodzie czyli przejściu do nowej krainy (3 dni marszu) i wejściu na Island Peak
Przygotowując się do wyprawy na Mera Peak
Szanowny Czytelniku / Czytelniczko,
Blog jako forma komunikacji społecznej wymaga selekcji, montażu i
redakcji treści audiowizualnych oraz tekstowych. Po to, aby lepiej,
łatwiej i przyjemniej się z niego korzystało. Jeżeli czasami
publikuję/piszę/wyglądam bardziej “na luzie” lub nie zawsze w sposób dla
mnie samego naturalny, to czynię to dla Was. Tak, moi drodzy – aby
zarazić Was bakcylem pokonywania swoich słabości poprzez łażenie po
nierównym terenie!
Oczywiście chodzić czy wspinać się na Mera Peak należy Z GŁOWĄ, po odpowiednim do danej
wyprawy PRZYGOTOWANIU. Szczegółowo piszę o tym tutaj: PRE, czyli Przygotowanie Rzeczą Esencjonalną
A w tym miejscu pragnę zaapelować do Ciebie, abyś koniecznie pamiętał(a) o pokorze i szacunku, jaki się górom
NALEŻY. Bo szczyty są po to, aby je zdobywać, a nie tracić zdrowie lub życie w drodze na nie. Howgh!
Bądź na bieżąco