Niepisana reguła – której zazwyczaj trzyma się większość osób robiących zdjęcia – brzmi: „JEDEN temat (to) JEDEN obiekt (więc) JEDNO zdjęcie”
Odczytując ją prawidłowo, uzyskamy zalecenie, aby na JEDNYM zdjęciu przedstawić JEDEN obiekt, stanowiący jego JEDEN temat. Wówczas (zwłaszcza gdy dopiero rozpoczynamy swą przygodę z aparatem) mamy dużą szansę wyjść obronną ręką z tarapatów, w które łatwo popaść, jeśli przedobrzymy z chęcią pokazania wszystkiego, co ciekawe lub co się świeci. Innymi słowy, jeśli zdarzy się nam wrzucić: „dwa grzyby w barszcz”.
Tym, którzy do tej pory nie znali tej frazy, rzucam od razu koło ratunkowe. W postaci wyjaśnienia samego prof. Bralczyka, którzy pisze tak: „dwa grzyby w barszcz czyli dwie rzeczy, gdy potrzeba jednej. Jeden grzyb ma wystarczyć, niekiedy to powiedzenie rozbudowywano o zapowiedź niestrawności. Już w XVII wieku wskazywano na szkodliwość dwugrzybnego barszczu. Chodzi przy tym częściej nie o rozrzutność, ile o niepożądane łączenie dwóch rzeczy, które trudno się wzajem tolerują (…)”.
Poniższe zdjęcie to taki „dwugrzybny barszcz” mojego autorstwa, przyrządzony tuż przed Wigilią 2021 roku.
Przedstawia ono największą z polskich skoczni narciarskich – Wielką Krokiew, której zasadniczy remont zakończył się wprawdzie jesienią 2017 roku, ale przed nią w chwili robienia zdjęcia stał nadał jakiś dźwig. A tak naprawdę to nie jakiś – tylko żuraw wieżowy marki Liebherr. Oświetlony przez czerwoną lampę baner z tą nazwą nie należy zatem do bliżej niezidentyfikowanej, proekologicznej organizacji starającej się zwrócić na siebie uwagę – tak jak z początku podejrzewałem.
Wielka Krokiew w Zakopanem
O samej skoczni (oddanej do użytku w 1925 roku) nie będę się rozpisywał. I tak przy okazji zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich co roku media sporo o niej trąbią. A w 2025 roku jeszcze huczniej – ze względu na zbliżającą się okrągłą rocznicę – robić to będą. Łatwo dostępnych informacji o niej jest bez liku, podobnie też jak i zdjęć – bardziej udanych niż to moje. Archiwum z dowodami świadczącymi, że dopiero się wprawiam do bycia profesjonalnym fotografem, podsuwam Wam bez cienia zażenowania: Fotografia górska
Jak pokazać temat zdjęcia?
W jednej z bardzo inspirujących książek („Tu i teraz” Kevina Mereditha) dotyczących sztuki fotografii wyczytać można, co następuje: „Fotografując słynne miejsca i obiekty, warto pokusić się o pokazanie ich w nieco inny sposób niż na popularnych pocztówkach“(…)
I jednym ze sposobów uzyskania takiego efektu jest objęcie kadrem dwóch obiektów, z których jeden to właśnie owa wielka, mniej lub bardziej rozpoznawalna budowla.
O istocie skali w fotografii
Drugim zaś powinno być coś znacznie mniejszego, co ma „ludzką skalę”, tj. coś, czego gabaryty można z dość dużą precyzją oszacować. Obok wielkich konstrukcji (w szczególności w ośrodkach miejskich) stoją bowiem np. hydranty, słupy z sygnalizacją świetlną, znaki drogowe itd. Zestawiając taki przedmiot z pokaźną strukturą, dostarczamy oglądającym informacji o proporcjach obu obiektów. Dzięki czemu mogą oni zorientować się, jak monumentalne jest to, na co patrzą z rozdziawioną buzią.
Lecz na mojej ilustracji takiego zabiegu nie uświadczycie. Nazbyt ogromny jest ten dźwig, w dodatku przesłonięty* przez wyrosły, iluś-metrowy świerk (ów czarny iglak), aby można ich rozmiary z dokładnością rzędu +/- metra określić. I na tej podstawie zgadywać, jak gigantyczna jest skocznia. Dlatego też postanowiłem wyciąć z fotografii źródłowej oba elementy i unaocznić Wam, że jednowątkowe ujęcia prezentują się lepiej.
Dwugrzybny barszcz… a rozdzielone przyjemniej się trawi
Bardzo ładnie podświetlone (nocą dzięki użyciu żółtych lamp) ciemne otoczenie skoczni, kontrastuje z „białym, śnieżnym wywalonym jęzorem”.
Znacznie lepiej prezentuje się też sam żuraw, a jego “ciepłe” kolory odznaczają się pięknie na tle zimnej, szaro-fioletowej ściany lasu. Na lepszy efekt całkowity duży wpływ ma również bardziej prawidłowe skadrowanie – nawet jeśli tzw. reguła podziału na trzy – w odniesieniu do linii poziomych nie została idealnie zachowana. Więcej o niej dowiecie się z tego wpisu:
Temat w fotografii – podsumowanie
Lekcję, jaką wyciągnąłem z opisanej sytuacji, można sprowadzić do takiej oto autorefleksji: Celując w coś dużego obiektywem, skup się Panie Kowalski na tym jednym wątku. I nie szukaj na siłę wzorca, czy jak kto woli, znacznika odniesienia, jeśli go tam nie ma. A jeżeli takowy znajduje się względnie blisko, to niechaj to będzie raczej pospolity przedmiot albo ludzka sylwetka. Jednym grzybem barszcz przyprawiaj i jeden obiekt w kadrze przedstawiaj! 🙂
Bądź na bieżąco