Wpis gościnny Panny Anny 🙂
Zwykle jak ludzie się poznają to używają sformułowania „powiedz mi coś o sobie”, na stronach internetowych możemy kliknąć w zakładkę „o mnie”, a w książkach mamy wstęp…. ale ja wpadłam tu gościnnie na zaproszenie Pawła i chciałabym przybliżyć dlaczego różnymi „stylami” (nie bez kozery w „”) chodzę po górach…. Nie ma znaczenia jak mam na imię i skąd pochodzę tak naprawdę moja historia nie odda tego, że mój pierwszy wyjazd był spontanicznym pomysłem, a wszystkie następne były równie spontaniczne jak ten pierwszy.
Słowo „stylami” nie bez powodu ujęte w „” bo stylem alpinistycznym czy himalaistycznym nazwać się tego nie da, Taternikiem tez nie jestem dlatego dla wszystkiego co sobie wydreptam i dojdę do góry obieram własny styl zwykle nazwany zwierzęcą nazwą… bo przecież my ludzie to istoty pochodzenia zwierzęcego, a fun jaki przy nazewnictwie powstaje jest niekiedy wart bólu brzucha od śmiechu. Zatem już na starcie mojej górskiej wędrówki w bonusie dostałam pobudzenie szarych komórek które uruchomiły wyobraźnie i leksykon zwierząt…
Wstęp mam już za sobą. Na pierwszą wędrówkę wybrałam się w Pieniny tempo iście powolne jak przystało na raczkującą turystkę górską dlatego stylem żółwia doszłam na szczyt. Tam opierając swój tyłeczek na murku dosłownie szurając po nim dokonałam zawrotu w dół. Nie wiele dostrzegłam z góry poza wielką przepaścią…Odkąd pamiętam nie miałam nigdy lęku wysokości i nagle przyszło mi się z nim niespodziewanie zmierzyć (za sobą mam kilka skoków na bungy… co się wydarzyło, że się pojawił?- dużo się wydarzył) ale to odkryłam parę wypraw dalej.
O lękach i ich przezwyciężaniu

W tamtym momencie wiedząc, że wykorzystywanie to zła cecha zdecydowałam się wykorzystać umiejętnie góry do walki ze swoim lękiem. Wiedziałam, że to co we mnie siedzi nie ma w sobie jedynie znamion lęku związanego z dużą przestrzenią czy ekspozycją i wiedziałam, że w tym przypadku powalczę z oswojeniem tego lęku po to aby móc się skupić na poważnych strachach, które goszczą w każdym z Nas.
Tak więc w żadnym wypadku nie zostawiam swoich strachów w górach aby straszyły innych ?, a jedynie zyskuje przestrzeń która pozwala mi na ich odkrywanie i chyba nikogo tym nie zaskoczę bo wielu z Nas ma właśnie podobne początki (różne emocje kierują Nas w góry) zanim dojdziemy do punktu w którym góry stają się czymś więcej niż tylko punktem poznawania emocji.
Ktoś może powiedzieć, że podziwia widoki – ja też, że dają mu radość- mi też…. Ale wszystko co nosi znamiona najwyższej prawdy przychodzi powoli i potrzeba do tego czasu aby móc dostrzec to co w nich najpiękniejsze. Te chociaż ich m.n.p.m wciąż pozostają takie same wzrastają wraz z rosnącą moją świadomością z każdą kolejną wyprawą o jakiej będę pisać i chociaż samego przebiegu wyprawy będzie nie tak dużo jak u Pawła to na pewno pojawią się moje przemyślenia, wartości „dodane przez góry”, dotykania myśli itd….
Podobne przygody

Jeśli uważasz, że moje publikacje są interesujące lub wniosły jakąkolwiek wartość do Twojego życia, to postaw mi proszę wirtualną "małą czarną". Dzięki Twojemu wsparciu serwis pozostanie bez tych brzydkich reklam, które ciągle trzeba zamykać.
Bądź na bieżąco