Pewien sympatyczny dzień zaczęliśmy od próby przejścia Drogi Patrzykonta. Sprawozdanie z tego wyczynu już na blogu wisi, więc zapraszam do lektury:
A ponieważ skończyliśmy wcześniej niż zakładaliśmy, więc mieliśmy czas i sporo energii, aby nie wracać od razu do bazy. Bartek zaproponował, abyśmy za cel obrali jakąś bardziej wymagającą drogę. Nasz wybór padł na taką jedną o intrygującej nazwie: Lobby Instruktorskie.
Ich dwóch kontra prawie całe lobby 😉
a) Wyciąg I
Początek tej drogi znajduje się w najniżej położonym punkcie zachodniej ściany, tuż obok niewielkiej nyży. W trakcie pierwszego wyciągu liczącego ponad 40 metrów (prowadził go Bartek), idzie się po płycie (maksymalnie V+), która nie ma naturalnej asekuracji. Została więc obita 7 ringami, o których można powiedzieć tyle, że są tam gdzie być powinny ;-).
b) wyciąg II
Na drugim wyciągu, który biegnie tą samą drogą co droga Kajki, zmienił się wodzirej (moja skromna osoba robiła za “ciuchcię”). Dodam tylko, że na nim nie znajdziemy śladów pracy ekipera tzn. ringów. Dlatego idąc na Lobby warto mieć kilka swoich friendów.
Rozpocząłem od prawej strony (dość typowa trawiasta półka), a potem poruszałem się po zacięciu (V), które wiedzie na ukos w lewo w kierunku zmontowanego z 2 ringów stanowiska.
Pamiętam, że korciło mnie wtedy, aby iść na wprost (zamiast z prawej strony) – ale antycypowałem duże ryzyko, więc jakoś naturalnie „włączył” mi się instynkt samozachowawczy.
c) Wyciąg III
Potem czekało nas przejście przez okapik (warto wspomóc się asekuracją własną) ku płytom poprzecinanym rysami (V+). Kolejne, nieco łatwiejsze płyty (IV+) wznoszą wspinaczy na trzecie stanowisko.
d) Wyciąg IV – trawers na drogę Byczkowskiego
Uznaliśmy, że ostatni właściwy etap instruktorskiego lobby jest zbyt trudny (VI.2) dla nas, więc Bartek jako pierwszy, a ja za nim, pomknęliśmy trawersem w lewo. Znajduje się tam stanowisko pod załupą (unikalna płytowa formacja, która w dużej mierze decyduje o dużej atrakcyjności tego odcinka).
Byczkowskim na szczyt Kościelca, a przez dolinę do domu
W zasadzie to należy już ono do Drogi Byczkowskiego (V), która również jest całkiem zacna. Od startu do mety Liczy sobie około 120 metrów i zasadniczo jest podzielona na 5 wyciągów. Największą czujność zależy zachować na tym przedostatnim (V+/VI-), który rozpoczyna się zaraz po opuszczeniu stanowiska do którego trawersowaliśmy z lobby instruktorskiego.
Stąd już tylko formalność ostatni wyciąg w łatwym terenie kierujemy się na szczyt Kościelca.
Podsumowanie:
Połączenie tych dróg oferuje ciekawe i bezpieczne wspinanie. Ostatni wyciąg Byczkowskiego doda zastrzyku emocji (asekuracja własna w załupie przechodząc przez blok skalny daje niesamowite wrażenia)
Bądź na bieżąco