Chociaż Tatry to niewątpliwie piękne miejsce, to wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ile zagrożeń może w nich czyhać na turystę. Mowa o niechcianych spotkaniach ze zwierzętami, możliwości zagubienia się w mgle, urazach, wychłodzeniu czy zmianach pogody. Postaram się opisać część z nich i poradzić Wam, jak sobie w takich sytuacjach poradzić.
Alkohol na szlaku
Zauważyłem, że ludzie często nie potrafią się ograniczać. Nie ma przecież niczego złego w wypiciu piwa w schronisku po udanym dniu na upalnym szlaku. W końcu takie jedno piwo możecie potraktować jako izotonik, z tym że alkoholowy. W jednym z moich wpisów możecie zobaczyć, z jaką radością raczyłem się herbatą z prądem, na którą zapracowałem, wnosząc 15kg ekogroszku do Chaty pod Rysami.
A że to dawka czyni truciznę, to dobrze byłoby zatrzymać się na tym „jednym piwie”. Alkohol obniża poziom koncentracji i koordynacji ruchowej, które przydają się na górskich szlakach. Prawdopodobieństwo upadku wzrasta, jeśli trafimy na śliskie kamienie lub nierówny fragment szlaku.
Upadki na szlaku
Jakiś czas temu byłem świadkiem bardzo nieciekawego zdarzenia, gdy wracając z Jaskini Mylnej szlakiem przez Dolinę Kościeliską, napotkałem leżącego na wznak jegomościa. Facet leżał na wysokości odbicia szlaku w kierunku Smoczej Jamy i z daleka czuć od niego było alkohol. Był mało responsywny, a kiedy tylko próbowaliśmy postawić go na nogi, skarżył się na bolące ramię. Mogę tylko przypuszczać, ale najprawdopodobniej doszło tam do złamania podczas wywrotki. Daliśmy mu więc folię NRC i zadzwoniliśmy po TOPR.
Jeżeli kontuzja wydarzyła się w Tatrach i wymaga pomocy lekarskiej najlepiej zadzwonić na TOPR – (+48) 601-100-300 lub 18 300 po stronie słowackiej.
Utrata ciepła
Do zagrożeń związanych z alkoholem dorzuciłbym też fałszywe poczucie ciepła. Nauka już dawno ustaliła, że procenty niczego nie grzeją, a jedynie rozszerzają naczynia krwionośne, paradoksalnie przyspieszając wychładzanie się organizmu. Zimą, kiedy spada temperatura jest to bardzo krótka droga do hipotermii.
Dodatkowo, gdybyście musieli odpowiadać przed strażą parkową lub graniczną za jakiekolwiek wykroczenie na terenie TPN, alkohol naprawdę nie jest czynnikiem łagodzącym potencjalną karę.
Selfie na krawędzi
Robienie selfie i zdjęć nad przepaścią stało się ostatnio plagą. Pamiątka pamiątką i polubienia polubieniami, ale narażanie siebie lub innych dla zdjęcia jest proszeniem się o wypadek. Polecam historię z 2019 roku, która dobitnie pokazuje, na co stać takich fotografów.
“Spoglądałem na górujący nad drogą szczyt Nosala. Nagle zamarłem. Na szczycie zobaczyłem bowiem mężczyznę, który stał dosłownie na krawędzi urwiska i robił sobie zdjęcie selfie – mówi Jan Trabanti, fotograf i miłośnik gór
Takie zachowanie jest naprawdę niebezpieczne
Co robić w przypadku burzy?
Niedźwiedź na szlaku – co zrobić podczas niechcianego spotkania ze zwierzęciem w górach
Niedźwiedź oczywiście nie jest jedynym zwierzakiem, którego możecie spotkać na szlakach Tatr.
Od jakiegoś czasu obserwuję w polskich górch znaczny wzrost liczby dzikich zwierząt i tropów, które spotykam. Kiedyś spotkanie większego ssaka było ewenementem, a dziś zdarza mi się to bardzo często. Na szczęście nigdy nie był to niedźwiedź ani wilki (choć zdarzyło mi się znaleźć odciski łap i odchody). Podstawową zasadą w takich sytuacjach jest pamiętanie, że to MY jesteśmy gośćmi. Możecie takie zwierzę obserwować, możecie zrobić mu zdjęcie, jeśli dystans jest duży. Jednak nigdy nie płoszcie go na siłę i nie zwracajcie na siebie jego uwagi.
Jeśli są to mniejsze zwierzaki (na szlaku pod Sarnią skałę spotkać można grubego lisa), takie jak powiedzmy wiewiórki, czy myszy, nie podnoście ich, nie przytulajcie, nie drapcie. Słowem, nie dotykajcie ich, ani nie przenoście z miejsca na miejsce. Pokarm zostawcie dla siebie i nie rzucajcie dzikim zwierzętom resztek (po co je odzyczajać od samodzielności?). Sprzątajcie też po sobie wszelkie opakowania, żeby nic nie mogło się do nich dobrać.
Jeśli chodzi o same niedźwiedzie, to największym problemem jest traktowanie ich jak pluszaków. Jeśli już jakiegoś spotkasz, to trzymaj dystans i oddal się spokojnie w drugą stronę. Nie musisz na siłę zachowywać ciszy – niech zwierzę wie, gdzie jesteś. W ten sposób upewnisz się, że nie zaskoczysz go.
Szczególną ostrożność zachowaj, jeśli spotkasz matkę z młodymi. Nie rozdzielaj poszczególnych członków rodziny, ani nie zbliżaj się do niedźwiadków. NIE RÓB ZDJĘĆ. PO PROSTU WYCOFAJ SIĘ!
Upały w górach
Mocne słońce jest mega niebezpieczne w górach, szczególnie gdy wyjdziemy ponad warstwę lasów. Wtedy jesteśmy praktycznie jak na patelni, co może prowadzić do wielu kłopotów. Udary i oparzenia słoneczne nie są niczym dziwnym w takich warunkach. Profilaktyka polega na stosowaniu kremów z filtrem i zasłanianiu głowy.
Pilnujcie też odpowiedniego nawodnienia w ciepłe dni. Lepiej jest pić mniej, ale regularnie, niż raz dziennie 2 litry. Ja podczas trekkingów stosuję camelbaga, który ostatnio… no właśnie. Nie tak dawno temu spotkała mnie średnio przyjemna sytuacja, z której wyszedłem obronną ręką tylko dzięki uprzejmości obcych spotkanych na trasie:
Idąc w gorący dzień pod Kościelec, mój camelbag postanowił mnie oszukać, rozpiąć się i rozlać całą wodę, którą miałem. Plecak zaczął przeciekać. Może i woda na łydkach była chwilowym ochłodzeniem, ale miałem wobec niej zupełnie inne plany. No więc stoję i suszę swoje rzeczy, a z tyłu głowy już mam myśli o odwrocie do schroniska. Nieźle… Wtem podchodzą do mnie dwie zbawicielki, które same z siebie zapytały mnie, czy wszystko w porządku, a potem zaoferowały mi butelkę wody. Dziękowałem już w mediach społecznościowych, ale zrobię to również i tutaj. Bardzo, ale to bardzo dziękuję! Jeśli kiedyś będę się mógł zrewanżować, to z radością to zrobię! Uratowały mi Panie dzień ?.
Jeśli przeglądacie regularnie kronikę TOPRU, to wiecie, jak częste są wyjazdy do ludzi, którzy w miesiącach letnich na szlakach mdleją z wycieńczenia lub też odwadniają się. Uważajcie na siebie i nie bójcie się poprosić o pomoc.
Jak zadbać o własne bezpieczeństwo?
Przygotowanie jest kwestią kluczową. Zadbaj o kondycję sprzętu i odpowiednią merytoryczną podkładkę pod wyjazd. Mowa o pogodzie, topografii, możliwych drogach alternatywnych, o tym, co wolno, a czego nie, a także o numerach ratunkowych. Oprócz tego, że mam mapy cyforwe, to zabieram ze sobą zawsze też papierową – na wszelki wypadek. Nie porywajcie się też na przedsięwzięcia poza waszymi możliwościami.
TOPRowcy wielokrotnie zaznaczali, że złe ocenienie swoich zdolności to najczęstsza przyczyna wypadków.
Samotne wyprawy są oczywiście bardzo ciekawe, ale w razie jakiegokolwiek wypadku lepiej mieć kogokolwiek pod ręką. Na obcych nie zawsze można liczyć, a i nie zawsze takowi będą obok. W grupie taki problem przestaje się pojawiać. Zawsze ponformuj kogoś, kto z Tobą nie idzie, gdzie się będziesz znajdować.
Znając możliwe warunki, dosprzętujcie się jak nalepiej. Zawsze powtarzam, że lepiej mieć ze sobą za dużo, niż za mało. Do tego stopnia, że na wszelki wypadek mam ze sobą coś, co przyda mi się, gdybym zmuszony był robić gdzieś nieprzewidziany nocleg. Mam na ten temat osobny wpis, który opisuje moje rady na temat „improwizowanych” noclegów.
Wadliwy sprzęt? Nie używaj
Nie jestem zwolennikiem mentalności „lekko zużyte należy wymienić”, szczególnie że mój sprzęt w góry darzę ogromnym sentymentem. Kiedy patrzę na taśmy, które używam do wspinaczki, czy to karabinki, a nawet czapkę, widzę konkretne wspomnienia z nimi związane.
Jednak tutaj konieczny jest balans. Przed każdym wyjazdem sprawdzam każdy element wyposażenia, który zabieram, bo jestem pewien, że lepiej jest przekonać się o usterkach jeszcze w domu, a nie w terenie.
Rezultat takiego checku?
Rozładowana czołówka, dziura w spodniach po rakach, pęknięty wężyk w camelbagu, przetarta taśma.
Jeśli widzicie, że coś może potencjalnie sprawić Wam zagrożenie (tutaj kwestię oceny pozostawiam każdemu indywidualnie), że coś może nie trzymać tak pewnie, jak powinno, to lepiej zastanowić się, czy warto jest wystawiać się na takie potencjalne ryzyko.
Kiedy spotkamy kogoś w potrzebie
Ludzie gór to ludzie dobrej woli. Niech tak pozostanie
Nie zliczę, ile razy mogłem komuś pomóc, lub gdy to ktoś pomagał mnie i mojej ekipie. Mówimy o bardzo prostych kwestiach, takich jak poratowanie mapą, czy opowiedzenie o warunkach na drodze (to szczególnie przydaje się, gdy się z kimś mijamy), ale też o poważniejszej pomocy ze sprzętem lub nawet pierwszej pomocy.
Jeśli możemy kogoś poratować drobnym elementem garderoby, choćby takim jak rękawiczki, to nie wahajmy się (ja ze sobą noszę kilka par). Ja do tego noszę zawsze coś słodkiego – na wypadek gdybym sam potrzebował energii, albo gdyby ktoś na szlaku potrzebował cukru.
Najczęściej w górach miałem okazję częstować ciepłą herbatą zimą, czekoladą, czapką, rękawiczkami, kocem termicznym.
To naprawdę zaskakujące, jak wiele ciekawych konwersacji na szlaku zaczyna się zwykłym „dzień dobry”. Nawet jeśli nie nastąpi po tych słowach dalsza wymiana spostrzerzeń, to przecież zawsze można komuś poprawić humor, życząc mu dobrego dnia. W końcu jesteśmy w górach – cieszmy się każdą chwilą tam spędzoną.
Bądź na bieżąco