Ze względu na niebotyczną wartość (prawie 120 milionów USD), którą osiągnął najbardziej rozpoznawalny z jego obrazów, Edward Munch na stale zapisał się w dziejach historii sztuki. A na moim blogu norweski twórca „Krzyku” swoje zgłoski również „postanowił zapisać”, uświadamiając mi głębszy aspekt uwieczniania piękna dzikiej przyrody.

Przyrody, która tak mocno (i na ogół bezrefleksyjnie oraz okrutnie) jest przez człowieka eksploatowana, że pełno słuszności mieści w sobie znaczenie frazy takiej jak „gospodarka rabunkowa”. Oto cytat zaczerpnięty ze zbioru wypowiedzi tego malarza:

W moim „wolnym” tłumaczeniu brzmiałoby to tak:

“Przyroda nie jest tylko tym wszystkim, co widać gołym okiem. Obejmuje również to, co zawiera się w obrazie wnętrza ludzkiej duszy.”

Tego, co każdy z nas ma w środku swej duszy, nie sposób uwiecznić na zdjęciu. A przynajmniej nie pozwala na to obecna technologia, nawet fotografia rentgenowska, która jest przecież w powszechnym użyciu od kilkudziesięciu lat.

Mimo znacznego rozwoju technologicznego w dziedzinie rejestrowania obrazów zarówno statycznych jak i ruchomych (z dronami włącznie), wciąż liczą się kompetencje fotografującego

Jak robić zdjęcia dzikim zwierzętom? – przyjaźnie i etycznie

Nim w dzicz sie wybierzesz, zacznij od swojego podwórka

Przy okazji ogólna rada dla początkujących miłośników fotografowania fauny: warto zacząć od gatunków udomowionych, które mamy pod „ręką” lub same do nas „podchodzą, pragnąc, byśmy je dokarmiali”.

Niejeden urokliwy skwer, zrewitalizowany park czy nawet odnowiony za unijne środki rynek miejski (bo wokół zwykle dużo knajp) był areną „napaści” np. ptactwa wszelkiej maści, z gołębiami na czele. Pełne zwierząt częściowo udomowionych są rozmaite zoologiczne woliery, oceanaria oraz prywatne hodowle otwarte na gości.

Co jakiś czas słyszy się także o jeżach, dzikach, wilkach a nawet misiach, które nie mają skrupułów w przetrząsaniu koszy na śmieci i wyjadaniu z nich resztek.

Zdjęcie takiego „niedźwiadka” dobierającego się do skitranego żarełka to zazwyczaj sztos jakich mało, a filmiki z udziałem w/w zwierząt mają dużą szansę zaistnieć w telewizyjnych programach informacyjnych.

Raz miałem przyjemność spotkać dwa małe niedzwiadku na szlaku w Dolinie Kościeliskiej, ale długo się nie zastanawiałem, gdzie ich matka. Od razu zawróciłem. Tobie radzę zrobić tak samo 🙂

Perspektywa

Inną z wytycznych jest ta nakazująca, aby – zbliżywszy się do sierściucha – zniżyć się do poziomu, na którym w chwili portretowania trzyma ono swoją głowę.

Wysokość, na jakiej trzymamy aparat, ma bowiem kolosalne znaczenie dla kompozycji zdjęcia, a większość przedstawicieli fauny górskiej jest o wiele niższa od przeciętnego turysty.

„Leniwy” fotograf, któremu nie chce się schylić lub przykucnąć, stać będzie na tej samej płaszczyźnie co czworonóg. W konsekwencji będzie go widział pod znacznie ostrzejszym kątem, a uzyskana w ten sposób perspektywa („z góry”) skutkować będzie efektem, jakby zwierzę wyglądało na „zawstydzone”. Na takim zdjęciu bowiem widoczne będą przede wszystkim jego oczy i pyszczek, a cała jego sylwetka znajdzie się niejako „w cieniu” górnych partii ciała.

Rudy, a robił za modela (albo za modelkę, bo płci nie rozpoznałem)

Zwróćcie proszę uwagę na to, jak pozował mi ten rudzielec napotkany w drodze na Czerwone Wierchy. Precyzyjnie mówiąc, cała ta sesja umiejscowiona była na odcinku niebieskiego szlaku biegnącego w kierunku Kobylarzowego Żlebu. Tamtędy idąc, dojść można na Małołączniak, z którego zlatywałem na paralotni:

Mój model bynajmniej nie był przysłowiowym chytruskiem ani innym, jakimś tam „szczwanym” lisem 😀

Nic do zjedzenia mu nie rzuciłem, a mimo to przez blisko 30 minut przebywał w niewielkiej odległości ode mnie, wyraźnie nie czując strachu przed prawie dwumetrowym wędrowcem. Spokojnie stał sobie, a ja mogłem gimnastykować się wokół niego tak, aby obejmować go obiektywem z różnych stron.

Proszę nie dokarmiaj zwierząt

A propos karmienia dzikich zwierząt – jest to zarówno niewłaściwe z zoologicznego, jak i z etycznego punktu widzenia.

To tak jakby zrobić Tobie zdjęcie w nagliżu za orzeszka.

Zasada minimalnej ingerencji w „sytuację” rejestrowania obrazu

Polscy fotografowie-przyrodnicy postulują działanie osób pragnących pójść w ich ślady w trybie „RAW”, czyli wymagającym zgody dokumentalistów na surowość okoliczności, które zastaną. Namawiają zatem do powstrzymania się od wszelkich ingerencji i manipulacji, w szczególności że współczesna technika pozwala na ukrycie się w znacznej odległości od siedliska dzikiego stworzenia.

Zwierzątka bowiem potrafią być odważne lub płochliwe, nastawione wrogo lub przyjaźnie, wreszcie też ruchliwe albo skłonne do niezwykle powolnego i niekoniecznie majestatycznego przemieszczania się. Portretowanie chociażby np. kolibra, ślimaka, stada szarańczy lub głodnego żarłacza białego to są zupełnie różne doświadczenia i przeżycia.

Zachowaj dystans

Dzięki utrzymywaniu dystansu mamy pewność, że nie spłoszymy zwierząt, nie zakłócimy ich naturalnych procesów życiowych i nie wpłyniemy negatywnie na dobrostan naszych „braci mniejszych”. Znawcy tematu podkreślają, że człowiek z aparatem jest i zawsze będzie jedynie nieproszonym gościem w środowisku zamieszkanym przez nieprzebrane zbiorowisko roślin i zwierząt stanowiących spójny ekosystem.

Razem z nimi życzyłbym sobie, aby takie wartości jak:

  • przebywanie na łonie natury,
  • obcowanie z jej pięknem i niezliczonymi zasobami,
  • zanurzenie się” w górską ekosferą oraz
  • szacunek dla wszystkiego, co żywe i pożyteczne

każdy nowy amator fotografii przyswoił sobie w pierwszej kolejności. Zanim go ta pasja pochłonie, a on sam skoncentruje swą uwagę na technikaliach. Tym ostatnim poświęcam kolejną – drugą część tego tryptyku.

Edycja zdjęć

Minimalne korekty – jakie owi autorzy dopuszczają – koncentrują się wokół takich jak elementów jak sprostowanie „krzywego” horyzontu lub rozjaśnienie świateł/cieni, natomiast w ich mniemaniu „usuwanie z kadru trawki lub gałązki” to już kwestia dyskusyjna.

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 9 Średnia ocena: 5]