Lub jak kto woli Grań Ciemnosmreczyńskiej Turni zakończona wejściem na Zadniego Mnicha w Tatrach 🙂
Zadni Mnich zwany jest również żartobliwie Głową Cukru. Wierzę, że to nie przez nadmierną słodycz zyskał sobie ten przydomek, bo Zadni ma kształt igły i wygląda groźnie, tylko przez biały wierzchołek.
Ponoć biel spowodowana jest uderzeniami piorunów, które na siebie ściąga. Zatem uważajcie na pogodę, a w razie burzy trzymajcie się od niego z daleka.
Co ciekawe, Zadni jako jedyny z trzech Mnichów (Pozostałe to: Mnich i Żabi Mnich) nie jest widoczny znad Morskiego Oka.
Czasem już tak bywa, że żyjemy w czyimś cieniu. Tak właśnie jest z Zadnim i jego bratem Mnichem, który to niesprawiedliwie zgarnia wszystkie ohhh’y i wow’y zdobywców Cepostrady. Niesprawiedliwie bo to właśnie Zadni jest wyższy.
Sama grań to dla mnie super górska wyprawa, taka z przerwami na kanapki i zapierające dech w piersiach widoki na Dolinę Piarżystą po stronie Słowackiej oraz Szpiglasowy Wierch i Dolinę za Mnichem po stronie Polskiej.
Topo – Grań Ciemnosmreczyńskiej Turni i Zadni Mnich
Na grań wchodzimy od Wrót Chałubińskiego. To chyba najtrudniejszy odcinek (a raczej jeden krótki wyciąg) mający w topo wycenę IV. Uwaga krucho.
Wiążemy się na Wrotach Chałubinskiego i idziemy na lotnej po drodze zakładając przeloty.
Na zachęte dodam, że później to mamy już jak przysłowiowe “z górki” (0,0+,II,I). Hmm wyjątek moze stanowic jeszcze trawers Turniczki Chałubińskiego (III), na którym trzeba iść czujnie, ze względu na trawki, gdzie o poślizg wcale nie trudno.
Zadni Mnich – opis wejścia.
Na Zadniego Mnicha wchodzimy Kantem. TOPO wcale nie jest potrzebne. Początek drogi poznacie po ringu asekuracyjnym na wysokości klatki piersiowej. Pierwsze stanowisko zrobiliśmy z kości + umieszczonego na stałe haka ok. 20m. Później już na szczyt
Najlepsze zostaje na koniec. Mam na myśli 50m zjazd ze szczytu do Przełączki, który w znacznej części przebiega bez kontaktu ze ścianą. Tutaj czuję, że żyję (Mój ulubiony moment wyprawy.)
W tym celu połączyliśmy dwie 60m żyły połówkowe, które aż nadto wystarczyły. Zjechaliśmy do Żlebu + trochę poniżej. W samym żlebie jest sypko więc użyliśmy tyle liny ile fabryka dała. Następnie ruszyliśmy w dół do schroniska na zimne piwko.
Myślę, że grań Ciemnosmreczyńska to nie tylko wspaniała przygoda dla początkujących ale i rozgrzewka przez granią Mieguszy lub Żabiego Konia. Gorąco polecam.
Na koniec zdjęcie koleby w okolicy Zadniego Mnicha. Nestety dokładnej lokalizacji Wam nie zdradzę. Spaliście już w takiej kolebie ?
Bądź na bieżąco