Po Tatrach można (a przede wszystkim warto) łazić z plecakiem przez cały rok. Ale jest taki okres (wrześniowo-październikowy), kiedy owo łażenie “daje wycisnąć estetycznego maksa”. Ten wpis traktuje o tym, co możemy zastać jesienią na Podhalu i w okolicach.
Określana jest często jako “złota, polska” i nazywana babim latem. Mieni się dziesiątkami barw, z przewagą żółto-pomarańczowo-brązowych i czerwono-brunatnych odcieni. Zarówno wiszące, jak i już opadłe liście sprawiają, że pod stopami jest kolorowo, przeuroczo i zamaszyście cudownie.
A przed południem ponad dolinami nierzadko rozpościera się kołderka uszyta z mgły, która z wolna ustępuje miejsca cieniom “malowanym” promieniami ciepłego słońca smagającego zbocza gór. Zachwyt coraz trudniej opisać słowami, to po prostu trzeba ujrzeć na własne oczy.
Zapierające dech w piersiach plenery obligują zwiedzających do uwiecznienia ich na zdjęciach i opatrzenia fotek etykietką “must-see”. Dzieje się to zwykle od końca sierpnia do połowy listopada – bo tyle z grubsza trwa złota jesień w Tatrach.
Jaki szlak wybrać na jesienne Tatry?

A które miejsca najlepiej prezentują się właśnie jesienią?
Są to szlaki wiodące przez Czerwone Wierchy:



- Ciemniak – 2095 m
- Krzesanica – 2122 m
- Małołączniak – 2096 m
- Kopa Kondracka – 2005 m
(ach te rdzawe zbocza pokryte kępami traw!)
Warto również wybrać się nad Morskie Oko i Czarny Staw, gdyż tłumów już tam nie spotkamy. To dodatkowy plus jesieni w Tatrach.
Sprawdzone przez wszelakich włóczęgów są również rajzy startujące z parkingu na Siwej Polanie:
A) moja ulubiona wiedzie zielonym szlakiem do schroniska na Polanie Chochołowskiej, a następnie na Grzesia, Rakonia i Wołowiec.

Z powrotem trzeba iść przełęczą pod Wołowcem i stąd w dół przez Wyżnią Dolinę Chochołowską ku Polanie Chochołowskiej. Z początku pod naszymi stopami zastaniemy nieco asfaltu, ale dalej mamy już szuter, który zastąpiony zostanie kamiennym, naturalnym chodnikiem, gdzie niegdzie poprzetykanym (zależnie od opadów) ubitą lub rozmiękczoną ziemią. I tak, przez większą część trasy nie ma co jakoś szczególnie patrzeć pod nogi, bowiem prawdziwe piękno jest ponad nami.
B) inny wariant z obowiązkowym zwiedzaniem Kaplicy Św. Jana Chrzciciela) biegnie przez Dolinę Chochołowską do Trzydniowiańskiego Wierchu, do którego dochodzi się Doliną Jarząbczą (żółty Szlak Papieski).

Oczy odpoczną, człowiek wypocznie i jeszcze się tlenu nawdycha, choć co poniektórych pewnie zmęczy ta kilkugodzinna wycieczka.
Przy dobrej widoczności można stamtąd podziwiać Kończysty Wierch, Starorobociański Wierch, a w pewnym oddaleniu także i Bystrą. Natomiast wracać należy czerwonym szlakiem przez Polanę Trzydniówkę i z Doliny Chochołowskiej znanym już nam szlakiem zielonym.
Zależnie od “stopnia zaawansowania” jesieni i pogody w danym dniu zieleń (również w sensie świetnie zachowanego lasu) będzie tam naszym niemal permanentnym towarzyszem.
Też tam byłem i się nawet dodatkowo nadźwigałem. Ale jak widać, tak przyjemny ciężar, z radością wziąłem na klatę.

Co warto zabrać na jesienną wędrówkę w góry?
Wprawdzie kalendarzowa jesień przychodzi w dzień równonocy jesiennej (w noc z 22 na 23 września), lecz przebywanie w górach wymaga nałożenia pogodowej poprawki na te szacunki. W wysokich partiach gór już w końcu sierpnia potrafi być chłodno przez kilka dni z rzędu, więc cieplejsza, stosowna do okoliczności odzież jest konieczna.
Ja zabieram: koszulkę termiczną, polar i kurtkę przeciwwiatrową, czapkę, cienkie rękawiczki i niezbyt grubą kurtkę puchową (w przypadku ochłodzenia). Przydają się także inne akcesoria: czołówkę (gdyby nagle słońce zaszło) oraz raczki, czyli lżejsze wersje raków koszykowych na wypadek oblodzeń, co może się przytrafić.
Ja tak miałem i gdyby nie one to na Wołowiec już bym nie wszedł. Raczki mają znacznie krótsze kolce, a pozbawione są kłów (zębów przednich). Kask, choć rzadko to mówię, na Czerwonych Wierach nam się nie przyda.
Nawet w jesiennym apogeum trzeba być świadomym dużej zmienności pogodowej i sprawdzać krótkoterminowe prognozy. W wyższych partiach gór (powyżej 2 tys. metrów) w drugiej połowie września można niekiedy zastać biały puch.
Na bieżąco należy też monitorować ostrzeżenia pracowników TOPR-u i poważnie traktować ich ostrzeżenia, gdy mowa jest o tym, że szlaki bywają błotniste, mokre i śliskie. I pamiętać, że wraz ze wzrostem wysokości rośnie ryzyko napotkania oblodzonych ścieżek. Ale zazwyczaj jest tak, że dobra aura oznacza przyjemne wędrowanie i przepiękne widoki.
Jesień w Tatrach czyli jaki szlak wybrać w czasie złotej jesieni
Podobne przygody

Jeśli uważasz, że moje publikacje są interesujące lub wniosły jakąkolwiek wartość do Twojego życia, to postaw mi proszę wirtualną "małą czarną". Dzięki Twojemu wsparciu serwis pozostanie bez tych brzydkich reklam, które ciągle trzeba zamykać.
Bądź na bieżąco