But pomaga, gdy goła stopa niedomaga

Nie dysponujemy taką budową kończyn jak np. u gekonów lub pająków, abyśmy mogli przylgnąć do płaskiej tafli lub do powierzchni o bardziej chropowatej fakturze. W szczególności nie ma mowy o łatwym zdobywaniu metrów, gdy ściana jest mocno stroma. Nadto skały dodatkowo bywają śliskie (nie tylko po deszczu), więc szukanie jakichkolwiek szczelin, bruzd i zagłębień, w które można wcisnąć swe odnóża jest koniecznym elementem wspinaczkowego rzemiosła.

Im bardziej płaska, śliska i stroma przestrzeń, tym większe wyzwanie dla człowieka, jego kończyn i podtrzymującej nas liny. Oraz asekurującego partnera, o czym należy pamiętać. O technice innym razem napiszę, teraz zajmijmy się aspektem przyczepności, bezpieczeństwa i komfortu najniższej partii nóg.

Buty niczym kot – nie kupuj ich w worku

Buty górskie stanowią element sprzętu osobistego i jeśli “zdobywanie gór” nie stanowi dla nas jednorazowego ekcesu w rzeczywistości kanapowej, to wypada w nie zainwestować. A przed wydaniem funduszy, trzeba się zorientować, co w trawie piszczy. Więcej informacji w tym temacie znajdziecie tutaj:

Jeśli chodzi o buty wspinaczkowe, to muszę przyznać, że dość długo szukałem odpowiednich dla siebie. Byle jakich nie ma co kupować, a koszt tych przyzwoitszych wynosi co najmniej 400 zł. Niestety taka kwota to piechotą nie chodzi. xD A już na pewno nie na bosaka. 😀 Trzeba dopilnować, aby takie obuwie dobrze pasowało i spełniało nasze oczekiwania.

Jeden z dwóch, czyli wybór prawie jak u Henry’ego Forda

Osobom początkującym w tej kwestii polecam tylko “przelecenie się” wzrokiem po poniższych paragrafach i zatrzymanie patrzałek dopiero na przedostatnich akapitach traktujących o TARANTULACH. Jeżeli jesteś osobą początkującą, to zapomnij proszę o tych dwóch parach. Jeśli przypadkiem założyłbyś którąś z nich, to istnieje daleko posunięte prawdopodobieństwo, że ich użytkowanie może Cię zrazić do dalszej wspinaczki. Asymetryczność tych dwóch modeli sprawia, że są zdecydowanie mniej komfortowe niż cokolwiek, co do tej pory najprawdopodobniej miałeś na nogach.

Cały dokonany przeze mnie research ograniczył się do jednego czołowego producenta (La Sportiva) i jego dwóch (trzech) modeli. Oba są ze skóry, dzięki czemu zapach wydobywający się z Twoich stóp nie będzie aż tak “powalający”. Woń (zwłaszcza niektórych damskich perfum) może zniewalać, ale nie tak, żeby człek od razu (przed wybranką lub sesją wspinaczkową) padał na kolana ;-). Niemniej jednak nawet skórzany, świetnej jakości materiał, absolutnie nie zwalnia Cię z ich prania/czyszczenia.

La Sportiva Miura. Najwyższy stopień wtajemniczenia

koszt w sklepie 8a.pl 450 zł

Najwyższy poziom wyczynowości (ang. Performance) zapewniają Miury. Rzeczoną asymetryczność widać u nich na drugi rzut oka, czyli… przy pierwszym założeniu. 😉 Można wówczas odnieść wrażenie, że cała “linia brzegowa” buta kończy się niczym cypel w jednym punkcie – tam gdzie Twój największy z palców zmierza niechybnie do krańca paznokcia. Ten agresywny czub pozwala na zaczepienie stopy nawet w najmniejszych wgłębieniach.

La Sportivy Miura używam głównie w skałach (Jura Krakowsko-Częstochowska) na trudniejszych drogach. Pow. VI. Stopa w tym modelu szybko się męczy (no, ale performance musi kosztować). W efekcie mogę je założyć na max 5 minut. Rozm. 44, co przy moim standardowym rozmiarze 45 sprawia, że ból jest jeszcze znośny.

Minus takiego rozwiązania polega na tym, że dosłownie przez kilkanaście pierwszych prób, nie byłem w stanie w nich chodzić. Nigdy nie miałem okazji stawać na palcach podczas tańca (tak jak to czynią tancerki baletowe w pointach – w specjalnym rodzaju obuwia). Nie wiem zatem, do czego przyrównać ból tej części stopy spowodowany koniecznością przemieszczania się po płaskim terenie w Miurach. Ale pragnę Was przed nim ostrzec, bo nie tylko mogą (ale najpewniej to zrobią) sprawić problem na wielowyciągach, gdy do kolejnego stanowiska trzeba podejść lub przejść jakimś dłuższym niż kilka metrów odcinkiem grani względnie wystającym ze skały gzymsem.

Po tym, jak pożegnałem sznurowane Tarantule (zbyt dużo czasu traciłem na ich mocowanie), doceniam w Miurach to, że mają skuteczne rzepy. Ich naciągnięcie to kwestia tylko kilku sekund od momentu, gdy nasz partner rzuci komendę “Możesz iść”, a podczas asekuracji można łatwo wypiąć z nich piętę. Ten but po prostu strasznie naciska na jeden punkt na paluchu. U bardziej zaawansowanych kolegów po fachu to miejsce na stopie jest mocno zgrubiałe (wyrosła im tam taka jakby dodatkowa kosteczka). No cóż, coś za coś – albo wspinanie się albo normalne palce. Wybór należy do Ciebie. 😀

A tak mniej dowcpinie, to ten model butów należy “rozbić”, czyli rozchodzić aż palce u nóg przyzwyczają się do nich. Potem ich budowa i wykonanie dają nam dużego kopa do naszej skuteczności, zwłaszcza na niewielkich krawędziach.

Później to już tylko Miury spadają z wrażenia po zrobieniu fajnej drogi np. Filar Lechfora w Rzędkowicach

:)))

La Sportiva Katana. Dla ceniących komfort – nie tylko studentów

koszt w sklepie 8a.pl 480 zł

Znacznie bardziej komfortowe w użytkowaniu są Katany, które nie odbiegają daleko parametrami (ani ceną) od wyżej wymienionych. Łączą w sobie wygodę i wszelkie udogodnienia, co zasadniczo wpływa na ich wszechstronność. W moich oczach to akurat nie miało znaczenia, ale w bezpośrednim pojedynku z Miurami, Katany wygrywają także pod względem estetyki. Ale to akurat kwestia gustu.

La Sprotiva Katana będą świetne na dłuższe drogi wspinaczkowe (multiwyciągi). Jeżeli chodzi o performance i wygodę to ten model plasuje pośrodku między Miurami a Tarantulami

Świetnie w ich przypadku sprawdza się system przeciwstawnych rzepów. Są zalecane osobom z wąską stopą,podobnie jak Miury. Zgodnie z wytyczną od doświadczonych wspinaczy (aby mieć nieco mniejsze buty niż noszone standardowo) nabyłem takie cały jeden numeru krótsze od Mira (rozm. 43, przy stopach rozm. 45), a mimo to, w moim odczuciu są wciąż wygodniejsze.

Brak luzu początkowo wprawdzie męczy stopy, ale po jakimś czasie pozwala uniknąć niepotrzebnych i wywołujących ból ruchów. W Katanach spokojnie można wysiedzieć na wykładzie i przejść do sali, w której odbywają się ćwiczenia. W Miurach na uniwerek nie odważyłbym się wrócić, nawet gdyby przypadła mi rola szanowanego wykładowcy. 😉

Z Tarantulami za pan brat – dla początkujących

koszt w sklepie 8a.pl 280 zł

Trochę zajechane. Idealne na treningi na ściankę wspinaczkową. Specjalnie kupiłem rozm. większe 46. od mojego standardowego rozm. 45

Biorąc powyższe pod uwagę, uważam że przygodę ze wspinaczką warto zacząć, mając na stopach model La sportiva Tarantula. Cechują się nieznaczną asymetrią (albo jej brakiem( i uśrednioną szerokością. Nie uświadczysz w nich opisanego powyżej dyskomfortu, a jeśli – tak jak ja zrobiłem – kupisz nawet nieco większe od normalnie noszonych, to bez problemu wciśniesz do środka skarpetę (co jest dużym plusem z punktu widzenia higieny) i wygody.

Nabyte na giełdzie fejsbukowej z używanymi rzeczami, moje Tarantule (skórzane i nader wygodne) posłużyły mi to do czegoś w rodzaju “przetarcia się”. W nich zrobiłem kurs skałkowy, a następnie ukończyłem kurs taternicki. Na trudniejsze drogi, dla zaawansowanych, słabo się nadają, w szczególności wersja ze sznurowadłami.

Gerlach szczyt. Siedzę przy krzyżu. W tle mgła
U Króla Karpat w La Sportiva Tarantulach

Jak widać na zdjęciu, te buty swoje przeszły, więc prędzej czy później musiały powędrować do szafy. Jednakże biorę je zawsze na ściankę wspinaczkową i na dłuższe, łatwe drogi w Tatry. Ale i tak do wiosenno-jesiennych prac w ogrodzie (gdybym takowy miał i kiedyś musiał np. usuwać chwasty z wysokiego skalniaka) założyłbym bardziej znoszone tenisówki.

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 19 Średnia ocena: 4.7]