Pożyczonym starym składakiem nad pobliski zalew

Nie zawsze dobrze zarabiałem, nie dostałem też odjazdowego roweru na komunię, więc również moje dzieciństwo nie upłynęło pod znakiem eleganckich dwóch kółek dających młodemu chłopcu namiastkę wolności.

Jako dziecko, które nie chciało odstawać pod tym względem od rówieśników, pożyczałem rower od sąsiada. Był to typowy składak – małe kółka, zajechany bieżnik i hamulec typu torpedo (umiejscowiony w piaście).

Czyli aby stopniowo wytracić prędkość (niewielką, bo ten pojazd nie pozwalał się rozpędzić porządnie ;-)) wystarczało przestać pedałować. A jeśli człek chciał się nagle zatrzymać w miejscu, to musiał za pomocą stóp przekręcić korbę do tyłu (tj. przeciwnie do kierunku jazdy). Marki tego składaka nie pamiętam, chyba nawet nie miał „oficjalnej” nazwy, nie posiadał również przerzutek.

Takim z grubsza gratem jeździłem regularnie około 11 km w jedną stronę na trasie Fordon (dzielnica Bydgoszczy) – Borówno (dość czyste jezioro + zadbane plaże + placówka WOPR = bezpieczne, podmiejskie kąpielisko). Mam dobre wspomnienia z tamtych lat, głównie dlatego, że wczesno-nastoletni (lub jak kto woli późno-dziecięcy) świat wolny był od ciemnych stron konsumpcjonizmu.

Nikomu nie przeszkadzało, na czym kto jeździł, w jakich ciuchach chodził i jakimi “delicjami” częstował. Nie raz i nie dwa zresztą, po drodze na plażę, wstępowało się do Biedronki, aby garść monet zamienić na „lunch” w postaci, pszennych bułek oraz jogurtu o nazwie Tola.

Starczy już tych wątłych wspominek napędzanych dwukołowym skojarzeniem (oj widywało się dwunożne „szprychy” 😉

Velo Czorsztyn, czyli pierwszy raz Kowalskiego w roli cyklisty

Velo Czorsztyn to w pełni „obudowany” infrastrukturą szlak pieszo-rowerowy. Zatem jego użytkownicy nie natkną się tam na pojazdy mogące stanowić zagrożenie, a wspomnieć wypada, że w zasadzie to właśnie piesi mają tam pierwszeństwo.

Chociażby po samych informacjach zamieszczonych na tej stronie widać już, że całościowo ktoś dobrze to wszystko dobrze zaplanował i postarał się o sprawienie gościom komfortu.

Żródło: google maps

Ani wtedy ani nawet dziś nie posiadam własnego roweru, więc w celu realizacji niniejszej wycieczki poza wytypowaniem odpowiedniej lokacji jedną z niezbędnych czynności było również wypożyczenie roweru dla prawie dwumetrowego draba. Wprawdzie Patka ma swój, ale nie targaliśmy go w aucie do Czorsztyna – mimo licznych sugestii, by ruszyć właśnie stamtąd i jechać w kierunku Niedzicy.

Wypożyczenie roweru

Chcąc uniknąć zwyczajowego tłoku, udaliśmy się do miejscowości Mizerna i to tam za darmo (tj. w ramach wypożyczenia maszyn kosztującego 60 zł od osoby za dzień) zaparkowaliśmy samochód. Zapewniła nam to firma Velodunajec, z usług której jestem bardzo zadowolony.

Ta wypożyczalnia sprzętu turystycznego wokół Zbiornika Czorsztyńskiego ma „8 punktów rozlokowanych strategicznie” i bardzo fajne logo z górskimi motywami 🙂

Rezerwowałem rower w piątek po godz. 19:00 i nie było żadnych problemów. Potem w sobotę rano mieliśmy opóźnienie ze względu na korek na Zakopiance i też wszystko poszło gładko – wystarczyło napisać sms, że dotrzemy później. Taki standard obsługi to ja rozumiem i doceniam 🙂

Rowerowy strzał w „10”

W naszej wspólnej opinii, cała ta wycieczka rowerowa to był istny „strzał w dziesiątkę”, a na taką ocenę złożyły się niniejsze składowe:

  • urokliwa okolica, toteż widoki chwilami, że nic tylko palce lizać i focić ile się da;
  • normalne natężenie ruchu – nie dostrzegłem tłoku, ani zbyt wielu wąskich gardeł miejsca na szosie dość, równa jak patelnia nawierzchnia asfaltowa;
  • Długość krótszej pętli w sam raz! (około 27 km), urozmaicona (zasadniczo prosta choć z serpentynami) i nader bezpieczna trasa;
  • “odpowiednie” (przynajmniej dla nas, wysportowanej pary przed 40-tką) nachylenie terenu skutkujące niezbyt męczącymi podjazdami i dopuszczalnie stromymi zjazdami);
  • liczne atrakcje, o których mowa poniżej.

Rowerowe atrakcje Velo Czorsztyn

Zamek w Czorsztynie

Wystartowaliśmy z Mizerny w kierunku Zamku w Czorsztynie, który stanowił nasz pierwszy postój. Za cenę 8 zł od osoby postanowiliśmy zwiedzić tę warownie, gdyż bez cienia wątpliwości jest co podziwiać.

Mnie najbardziej do gustu przypadły mury tej twierdzy oraz fakt, że z wyżej położonych punktów rozpościera się panorama Tatr, o czym wprost informuje zresztą tabliczka z podpisanymi szczytami.

W takich chwilach dusza górołaza raduje się bez umiaru, widząc w oddali zdobyte wierzchołki.

Szkoda tylko, że na wyposażeniu nie mieliśmy z sobą solidnych zapięć. Brak takowego (starczyłby jeden długi łańcuch na oba wehikuły) sprawił, że byliśmy zmuszeni przejść z nimi około 300 m ścieżką biegnącą mocno pod górkę. Okazuje się, że na ramie roweru nie musi widnieć napis “trek”, aby zaliczyć dodatkowy, solidny wysiłkowy trekkingowy, hehe;-)

Promem między fortecami

Obok zamku znajduje się marina, z której odpływał prom do Niedzicy. Bilety na niego (kosztujące po 18 zł „na łebka” z rowerem) są do nabycia jedynie w budce znajdującej się przy pomoście prowadzącym do statku. Mimo że statek cechuje się szerokim pokładem, to jednak dobrze jest zmieścić się w czubie kolejki chętnych, albowiem wyłącznie na dziobie przeznaczono dość niewielką strefę dla rowerów. Dużo ich tam nie wejdzie, więc mieliśmy fart, gdyż nasze bicykle wypełniły ostatnie wolne miejsca.

W dniu, w którym tam byliśmy statki (noszące nazwy „Dunajec” i „Halny”) odpływały co 40 minut, aczkolwiek widziałem również jeszcze jeden zacumowany w zatoce w pobliskiej Niedzicy. Jak dla mnie, to przechadzka po tej fortecy oraz rejs tym promem stanowiły razem absolutny hit i zarazem gwóźdź programu. Już zresztą na podstawie tego stwierdzenia widać, jaki to ze mnie „miłośnik” dwóch kółek. Może kiedyś dam się przekonać Patce do uprawiania tej właśnie formy turystyki krajoznawczej.

Gwoli ścisłości w Niedzicy też jest zamczysko, ale nie wizytowaliśmy go. Uznaliśmy zgodnie, że lepiej będzie je zwiedzić przy następnej okazji podczas robienia pełnej, liczącej ponad 40 km trasy wokół jeziora. Aby nie powtarzać wspomnień, będziemy się przemieszczać w odwrotnym kierunku.

Zamek w Niedzicy

Natomiast ta październikowa runda charakteryzowała się m.in. wygodnym wzniesieniem napotkanym przez nas tuż przed wsią o nazwie Falsztyn (622 m n.p.m.)

Falsztyn-Dębno – Wrażenia z jazdy środkową częścią szlaku

Na tym prawie dwukilometrowym odcinku ciągnącym się malowniczo wzdłuż Pienińskiego Parku Narodowego trzeba się konkretnie napedałować na niskich biegach. A i tak wjeżdżając z tego kierunku, stykamy się z łagodniejszym stokiem niż ten po drugiej stronie. Tuż przed samym szczytem górki znajduje się idealne miejsce na robienie fantastycznych zdjęć. Uwieczniłem tam Patkę, gdy prowadziła rower, nie mogąc dać sobie rady z podjazdem.

Zjazd z górki w miejscowości Falsztyn

Mnie zaś ominęła wątpliwa przyjemność spacerowania z rowerem, zdołałem tam wjechać z małymi kłopotów (nie licząc “zbułwienia” mięśni, które odczułem dopiero na kolejnych podjazdach). I to pomimo faktu, że doprawdy dużo upłynęło wody w Wiśle odkąd po raz ostatni przemierzałem drogę bicyklem.

Potem nastąpił zasłużony zjazd na wysokość (około 536 m n.p.m.), na której znajduje się kolejna atrakcja. Mowa o bardzo dobrze oznakowanej ścieżce rowerowej biegnącej przez zaporę do miejscowości Dębno. To była bardzo długa prosta zakończona wjazdem na most, przed którym trzeba sobie poradzić z kilkoma zawijasami.

Ścieżkę tę poprowadzono bardzo „ergonomicznie”: w żadnym punkcie nie trzeba przejeżdżać przez szosę, ani zatrzymywać się na skrzyżowaniu. Wystarczy tylko obserwować znaki i skręcić we właściwym kierunku, żeby przez ten most przejechać i potem powrócić z niego na szlak wzdłuż jeziora.

Zasłużony odpoczynek „w wersji deluxe”

Zwłaszcza, że po minięciu mostu, tyłek zaczął mnie boleć (ewidentnie nie jest przyzwyczajony do siodełka) toteż wypatrywałem miejsca na odpoczynek. Folder reklamujący Velo Czorsztyn z dumą informuje że po drodze rozmieszczone „przystanki z koszami na śmieci i ławeczkami”, ale część z nich nie jest wystawiona na jezioro, tylko na… krzaki.

Więc krytycznym okiem profesjonalisty (na co dzień robię jako PM w IT) stwierdzić jednak muszę, że na beta-testy chyba jednak kaski lub czasu poskąpiono…Po tej stronie jeziora nie uświadczyłem też żadnej interesującej lub cieszącej oko lokacji, przy której warto byłoby się zatrzymać.

Jechaliśmy zatem dalej aż do wioski o nazwie Maniowy. Naszym oczom ukazał się ogromny kawał względnie zadbanego trawnika na którym ktoś ewidentnie rozumny porozstawiał leżaki.

A obok postawił najprawdziwszą budkę z hamburgerami. Żadne tam „liche kanapeczki z maka”, tylko porządnej wielkości burgery z wołowiny, przed którymi nie sposób było się powstrzymać. W menu do picia było piwko i lemoniada, więc wiecie… skoro „chata bogata”… to walnęliśmy się na dłużej i zażyliśmy kąpieli nie tylko zresztą słonecznej.

No dobra, powiem prawdę – w jeziorze (do którego wiodło łatwe zejście) jedynie zamoczyliśmy stopy, bo w połowie października akwen nie nagrzewa się tak szybko, aby temperatura zachęcała do pływania. Nie mieliśmy zresztą odpowiedniej odzieży na takie „ekscesy”. Niemniej jednak te miejscówkę polecam.

Po solidnym wypoczęciu zakończonym wytarciem stóp udaliśmy się już na parking, przemierzając ostatnią z grubsza milę.

Co zostawiamy na kolejny raz?

Nie zwiedziliśmy samej zapory oraz zamczyska w Niedzicy, nie zboczyliśmy również z drogi w Dębnie, aby przyjrzeć się XIV-wiecznemu kościółkowi. Dwóch pierwszych z wymienionych atrakcji nie omieszkamy obejrzeć następnym razem, natomiast ową świątynię raczej odpuszczę sobie, bo żaden ze mnie miłośnik architektury sakralnej. Mimo że kiedyś „popełniłem takie dziełko”:

Zatem cała, kultowa 40-kilometrowa pętla wokół Jeziora Czorsztyńskiego czeka na lepszy okres, gdy oboje z Patką zyskamy odpowiednią kondycję. Oczywiście będziemy musieli wystrzegać się sunących szosą (na szczęście tylko na niezbyt długim odcinku) samochodów oraz gadów, które zamieszkują te pienińskie strony.

Nie żartuję: można tam natrafić na węże i jaszczurki. Nam akurat pod koła wyskoczyła najprawdziwsza żmija i to dość sporych rozmiarów.

Już nie mogę się doczekać!

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 33 Średnia ocena: 5]