Trekking górski nierozerwalnie łączy się z wysiłkiem, doświadczaniem różnej, często zmieniajacej się pogody oraz z podziwianiem. W podróży trzeba karmić oczy – m.in. kolorami nieba, kształtami drzew, strukturą drogi czy przepływem chmur. Wędrówka, o której piszę w tym poście taka właśnie była – w przeważającej części zachwycała i nader przyjemnie mi się nią szło, a nawet siedziało.

Nie tylko mi zresztą, bo wędrowałem w kilkuosobowym gronie znajomych. Z Piotrkiem, Kasią i Łukaszem szliśmy “klasyczną” trasą w Alpach Julijskich. Na niektórych odcinkach droga przybierała formę via ferrata, czyli szlaku wyposażonego w stalową linę o charakterze asekuracyjnym. W języku polskim via ferrata bywa nazywana żelazną percią – a ta konkretna wiodąca na szczyt o nazwie Mala Mojstrovka zwie się Hanzova Pot. Bez kasku i odpowiedniego sprzętu nie sposób pokonać tych ponad 300 metrów wzdłuż pionowej ściany.



Ale ekscytujące doznania w czasie wchodzenia rekompensują śmiałkom konieczność pokonania własnych lęków i przełamania siebie. Dla nas dodatkową nagrodą był przepiękny zachód słońca, który w jakiejś skarlałej formie możecie zobaczyć na poniższych zdjęciach:



Podczas tej eskapady na Mala Mojstrovke gubiliśmy się kilkukrotnie. Ale – jak to mawiają – żeby w życiu odnaleźć swą drogę, czasem warto się zgubić. A my ćwiczyliśmy grupowe odnajdywanie ścieżek prowadzących nas do celu.
Nie dotarliśmy do Słoweńskiego Muzeum Górskiego, bo na wysokości ok. 2300 m (w drodze na Małą Mojstrovkę) zatrzymały nas owieczki… Ale to nie były jakieś tam przedstawiciele tego gatunku. To była banda lub wataha, wręcz oddział powstańczy owiec. Niczym bojowe pingwiny z Madagaskaru wparowały między nas i otoczyły, przez chwilę odcinając odwrót. Lecz nie tylko nam “odcięty został odwrót”, co możecie zobaczyć we fragmencie, który można by zatytułować “ewakuacja z użyciem śmigłowca ratunkowego”. Obym nigdy nie musiał doświadczyć pomocy ze strony ratowników…tego możecie mi życzyć z okazji zbliżających się świąt bożonarodzeniowych.
Bear in mind
Szanowny Czytelniku / Czytelniczko,
Blog jako forma komunikacji społecznej wymaga selekcji, montażu i redakcji treści
audiowizualnych oraz tekstowych. Po to, aby lepiej, łatwiej i przyjemniej się z niego
korzystało. Jeżeli czasami publikuję/piszę/wyglądam bardziej “na luzie” lub nie zawsze w
sposób dla mnie samego naturalny, to czynię to dla Was. Tak, moi drodzy – aby zarazić
Was bakcylem pokonywania swoich słabości poprzez łażenie po nierównym terenie!
Oczywiście chodzić czy wspinać się należy Z GŁOWĄ, po odpowiednim do danej wyprawy PRZYGOTOWANIU. Szczegółowo piszę o tym tutaj: PRE, czyli Przygotowanie Rzeczą Esencjonalną
A w tym miejscu pragnę zaapelować do Ciebie, abyś koniecznie pamiętał(a) o pokorze i szacunku, jaki się górom
NALEŻY. Bo szczyty są po to, aby je zdobywać, a nie tracić zdrowie lub życie w drodze na nie. Howgh! 🙂
Podobne przygody

Jeśli uważasz, że moje publikacje są interesujące lub wniosły jakąkolwiek wartość do Twojego życia, to postaw mi proszę wirtualną "małą czarną". Dzięki Twojemu wsparciu serwis pozostanie bez tych brzydkich reklam, które ciągle trzeba zamykać.
Bądź na bieżąco