Wielka Turnia to skała o wysokości przekraczającej 40 metrów, co czyni ją jedną z najwyższych w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, ustępującą jedynie Sokolicy.
Topo Rettingera pokazuje całą masę dróg w przedziale IV-VI.6 (choć tych łatwiejszych w okolicach V jest malutko i wg. mnie początkujące zespoły nie będą się tu dobrze bawić)
Wystawa północna oraz otaczające skałę drzewa zapewnią przyjemny cień w najcieplejsze lato!
Jak dojechać na Wielką Turnię?
Wielka Turnia leży w górnej części Doliny Będkowskiej, od jej północnej strony, pomiędzy popularną Łabajową, a Murem Skwirczyńskiego.
Najlepiej zaparkować przy Jaskini Nietoperzowej (koszt 5 zł).
Kliknij w link Google Maps
Następnie, idąc w dół najpierw asfaltową, a później kamienistą drogą, mijamy Łabajową. Kolejną skałą będzie nasza Wielka Turnia.
Wspinanie na Wielkiej Turni
Skała naprawdę robi wrażenie i żałuję, że nie miałem ze sobą liny 70 m, bo tyle trzeba, aby połączyć pierwszy i drugi wyciąg na raz.
To może być jeden z powodów, dla których warto tu przyjechać.
Moim zdaniem wspinaczka tutaj jest wymagająca.
Najprostsze drogi znajdują się na prawo, na samym końcu skały i biegną przez jej filar (a raczej wybrzuszenie). Niestety, nie polecam ich. Wszystkie wyglądają podobnie, są małociekawe, a w dodatku blisko siebie, więc łatwo pomylić linie.
Człowiek do końca nie wie, czy idzie właściwą drogą, ponieważ w tej części skały brakuje charakterystycznych punktów orientacyjnych.
R&B + Obcy Filar VI+
Pierwsza droga, która nas zaciekawiła to R&B + Obcy Filar. Trzeba pokonać mini-okap, który jest przedzielony pionową ryską. Chwyty są tu bardzo niewygodne, a stopnie szybko się kończą, Następnie, za pomocą siłowej kombinacji ruchów, wychodzimy wyżej, używając do tego rysy.
Po tym już bez trudności można kontynuować, aby podziwiać okolicę.
To wystarczy, żeby się rozgrzać i przygotować do drogi o nazwie Toy Story.
Toy Story – 3 wyciągi, lecz mi wystarczył tylko jeden
Toy Story to creme de la creme dla średnio zaawansowanych wspinaczy. Składa się z trzech wyciągów, ale pierwszy i drugi są najciekawsze i warto je połączyć, dlatego potrzebna jest lina 70 m. Mając tylko 60 m liny, byłem zmuszony zjechać po pokonaniu pierwszego wyciągu.
Nie ukrywam, że droga była ponad moje siły. W połowie pierwszego wyciągu docieramy do kominka (choć pęknięcie w skale biegnie od samego dołu). W tym miejscu jest na tyle przestrzeni, żeby wcisnąć lewą część ciała, co jest kluczowe dla dalszej wspinaczki.
Jednak, z tego co słyszałem od młodszych wspinaczy, jest to nieco trudniejsza alternatywa, ponieważ na płycie po prawej stronie znajdują się dobre chwyty.
Muszę przyznać, że asekuracja jest znakomita! Cruxy znajdują się nad wpinkami, co sprawia, że loty są na niej bardzo bezpieczne. Droga cały czas trzyma w napięciu.
Wiesiek, mój kolega, z którym wspinałem się na Kapitanie Garliczce, ocenił ją na VI.1+.
Więc jeśli szukacie długiej, ale nie nazbyt trudnej drogi, koniecznie przyjeżdżajcie na Toy Story.
Będkowice moon amour
Maćkowi spodobała się również droga o nazwie “Będkowice moon amour”, ale niestety nie starczyło nam już czasu, żeby jej spróbować. Na razie gorąco polecam Toy Story, a wraz z kolejnymi próbami będę dodawać opisy innych dróg. Póki co, przyjeżdżajcie i cieszcie się wspinaczką!
Bądź na bieżąco