Powszechnie przyjęło się, że ludzi, którzy ulokowali swoje wolne środki finansowe na giełdzie, nazywa się graczami, zaś ogół czynności (brania spółki „pod lupę”, indeksów, odczytywania trendu, zlecenia kupna, sprzedaży, otwierania i zamykania pozycji itd.) określa się mianem gry. Zastanówmy się, czy słusznie.
Czym są gry, w które prawie wszyscy gramy?
W porównaniu do rozmaitych gier (zarówno wirtualnych, jak i rozgrywających się w świecie rzeczywistym), te wszystkie wymienione powyżej aktywności sprowadzają się do podjęcia decyzji w środowisku składającym się z: elementów, powiązań pomiędzy nimi oraz ustalonych reguł. Składowe te tworzą grę, a samo granie w nią jest czynnością, która poza samą satysfakcją z wygranej może przynieść nam szereg innych nagród, z materialnymi lub finansowymi na czele.
W większości gier rywalizujemy z innymi uczestnikami, a przeciętna rozgrywka jest grą o sumie zerowej.
Gra o sumie zerowej to taka gra, w której każdy z graczy dąży do osiągnięcia jak największego zysku, kosztem przeciwnika. Innymi słowy, suma zysków jednego gracza jest równa stratom drugiego gracza, co oznacza, że wynik gry zawsze wynosi zero.
Dlaczego łatwiej jest kupować akcje niż kontrakty terminowe?
Należy mieć na uwadzę, że inwestowanie w akcje nie jest typową grą o sumie zerowej, ponieważ w tej grze nie ma jednego przeciwnika, którego zysk jest równy stracie drugiego gracza. W związku z tym, gdy inwestor kupuje akcje spółki, która notuje wzrost, to jego zysk jest równy różnicy między ceną kupna a ceną sprzedaży, a nie stratą drugiego inwestora.
Jednakże Kupno/Sprzedaż kontraktów terminowych może być uznana za grę o sumie zerowej, ponieważ w transakcji zawsze biorą udział dwie strony: sprzedający i kupujący kontrakt. W przypadku kontraktów terminowych, jedna strona stara się zyskać na spadku wartości instrumentu bazowego, a druga na jego wzroście. W tym sensie wynik transakcji jest zawsze równy zeru, czyli suma zysków jednej strony jest równa sumie strat drugiej strony.
Kiedy uświadomiłem sobie tę drobną różnicę, uznałem, że łatwiej będzie mi właśnie na rynku akcji. W przypadku kontraktów terminowych, jestem przekonany, że gracze po drugiej stronie zakładu są zdecydowanie mądrzejsi ode mnie (zajmują się tym profesjonalnie). Obecnie duża większość tych transakcji to roboty, podłączone światłowodami do giełd, dokonujące transakcji w oparciu o alogyrmy w czasie rzeczywistym.
Mówiąc wprost jestem dla nich jedynie dostawcą kapitału aka cienki bolek.
Dlatego wolę grać razem z innymi inwestorami podążając za rynkiem, a nie ustawiając się bezpośrednio przeciwko nim. Wówczas Rrynek będzie naszym sprzymierzeńcem, a naszym „wirtualnym przeciwnikiem” będziesz Ty sam.
Czy gra jest rzeczywiście warta świeczki?
Rzeczone decyzje stanowią konieczne fazy procesu, którego celem jest – mówiąc kolokwialnie – „więcej wyjąć, niż się włożyło”. A owa różnica między sumą wpłaconą a wypłaconą (ta ostatnia jeszcze pomniejszona o prowizję dla brokera oraz o podatek) powinna być nie tylko “jakkolwiek korzystna dla nas”.
Korzyści (czyli finalnie wyliczony zysk) muszą przewyższać subiektywną wartość włożonego w cały proces wysiłku.
Bez tego to inwestowanie jako „sztukę dla sztuki” lepiej zostawić tym, którzy „cierpią” na bardzo duży nadmiar czasu wolnego lub faktycznie mają odłożone miliony na kontach.
Dlatego warto się zastanowić czy w przypadku osiągania drobnych zysków jest to dla nas wciąż opłacalne
Cesarzowi – co cesarskie, a fiskusowi – co konieczne oddać należy
Tym bardziej że na uwadze trzeba mieć nie zawsze łatwe kwestie rozliczenia się z fiskusem podatnika angażującego swój kapitał na giełdach. Dodatkowych trudności nastręcza aktywność inwestorska na rynkach zagranicznych, w szczególności jeśli zagraniczny broker nie wystawi nam dokumentu PIT-8c (bo w przeciwieństwie do polskich odpowiedników nie ma takiego obowiązku), a same transakcje (tak zbycie jak i nabycie instrumentów) odbywało się w obcej walucie.
Więc jeśli sprzedaliśmy chociaż jedną akcję lub zamknęliśmy tylko jedną pozycję na rynku kontraktów, jesteśmy zobowiązani do złożenia zeznania. Nieważne jest, czy mamy stratę, czy zysk. Niezłożenie PIT-38 grozi mandatem, którego wymiar to od 1/10 do 20-krotności minimalnego wynagrodzenia (w roku 2022 – od 301 zł do 60 200 zł).
Bądź na bieżąco