Marcina poznałem na szczycie Zamarłej Turni – robiłem wtedy chyba „Motykę”. Los chciał, że pięć lat później spotkaliśmy się ponownie, tym razem na Kieżmarskim Szczycie. Niby nieznajomi, a jednak swojsko – pewnie dlatego, że oboje jesteśmy w podobnej sytuacji życiowej. Nasze córki urodziły się mniej więcej w tym samym czasie, więc tematy przy wspinaniu szybko się znalazły.

Marcin jest z Warszawy, ja z Krakowa, ale sam kiedyś też mieszkałem w stolicy i wiem, co to znaczy: 5 godzin jazdy po pracy, szybki marsz do schroniska i wspinanie po 4 godzinach snu. Tym razem jednak postawiliśmy na mały luksus. Droga była konkretna – słynna płytowa wyrypa, czyli Droga Krissaka, więc zamiast nocować na glebie, zrobiliśmy bazę w Popradzie (80 euro za pokój w którym spać mogą 4 osoby 😉).

TOPO poglądowe. Odnajdując miejsce startu nie bedzie Ci już potrzebne (jeżeli przeczytasz opis poniżej). Droga ma logiczny przebieg.

Mój plan logistyczny 😅

  • Marcin przyjeżdża pociągiem do Krakowa.
  • Ja prowadzę do Popradu (blisko Tatrzańskiej Łomnicy).
  • Dojeżdżamy przed 22:00, szybki nocleg.
  • Rano rozgrzewka na Diesce na Osterwie – trzeba się zgrać, przed tak poważną drogą
  • Byle tego samego dnia zdążyć na kolejkę na Skalnaté Pleso i biwak na deskach.
  • Śmiejemy się, że jak tu nazywać się taternikami, skoro śpimy wygodnie i jemy szamkę w schronisku.
  • Pobudka o 4:00 i podejście Lewym Puškášem pod Płyty Krissaka.

Wspinanie

Lewego Puskasa pokonujemy w podejściówkach (zakładamy je po drguim wyciągu na półce – miejsce za IV) idąc całkowicie na lotnej, skracjac liny – tak na oko 30m.

Wyciąg 1

Mijamy Wielkie Zacięcie, przed nami Zacięcie Fiali – granica Płyt. Po lewej stronie Rampy widać ogromny okap z kilkoma spitami – kto tamtędy chodzi, pomyślałem.

Krissak trawersuje nad nim.

Rampą docieramy do ringa z niebieskim repem – ring służy nam za jedno punktowe stanowisko, ale bez obaw. Mamy mnóstwo miejsca.

Start

Faktycznie, pierwszy wyciąg wygląda słabo asekurowalnie, ale Marcinowi udaje się wsadzić kość i mikrofrienda (niebieskiego WildCountry). Trudności nie przekraczają IV+, a sam trawers nad okapem to raczej IV a nie V.

Rada: nie trawersujcie od razu do lewej – warto podejść wyżej i odbić dopiero, gdy pojawiają się większe odłamy skalne. Docieramy do stanowiska z żółtym repem (jak na zdjęciu niżej), które widzieliśmy z dołu

Trawers

Wyciąg 2

Piękne wspinanie po płycie. Ważne: zacząć z lewej strony stanu, nie z prawej (choć ta wygląda łatwiej). Pierwszy spit jest wysoko – jeśli ktoś jest przyzwyczajony do jurajskiego obicia, może poczuć dyskomfort. Dalej idzie się tylko po spitach, asekuracja własna zbędna. Krawądki, tarcie, trudności w granicach V. Stan na wygodnej półce.

Wpinek było ok. 7, 20-25m

Linę prowadzimy jednotorowo (nie ma sensu jej rozdzielać)

Wyciąg 3

Do wyboru mamy dwa warianty:

  • oryginał – ryską z lewej,
  • wariant „Pseudo Krissak” (oznaczony w Mastertopo jako 10E) – i to nim poszliśmy.

Całkowicie obity (ok. 8 spitów).

Kierujemy się po skosie w prawo przed przewieszkę ok. IV (dobre stopnie), a następnie do góry.

Stąd widzimy już ryskę na kluczowym wyciągu.

Podobna specyfika do poprzedniego wyciągu, ale zdecydowanie trudniejszy. Po trzeciej wpince droga robi się VI/VI+. Mało chwytów, a raczej ich brak, wszystko obłe, stopień znajduje się w rysce – trzeba wyjść z jednej nogi wysoko. Dla 195 cm dryblasa z długimi piszczelami, ten ruch był naprawdę ciężki, w takiej sytuacji łatwo odepchnąć się od ściany (zamaist się do niej przykleić)

W naszej ocenie technicznie to Crux całej drogi.

Wyciąg 4

Pionowa rysa, trudności V+. W całości własnej asekuracji. Im wyżej, tym lepiej siada.
Po pokonaniu rysy dochodzę do niecki z hakami (1,5 m na prawo), ale ją ominąłem lewą stroną (to tzw. stanowisko pośrednie, a zaczynając Cruxowy wyciąg, chcesz mieć Partnera blisko siebie) i poszedłem na wystającą skałę.

Długi i trudny jak na V+ wyciąg, czułem się zmęczony.

Stanowisko przed cruxem drogi nie było obite – trzeba było kombinować. Z lewej znajodwały się dwa haki połączone repem, metr dalej na prawo trzeci. Do spięcia wszystkiego użyłem taśmy 240 cm, żeby zachować kąty ostre między punktami, co by równomiernie rozłożyć nasz ciężar, jak Bozia przykazała.

Minusem było to, że taśma nieco mnie obniżyła i finalnie wisiałem w bardzo niewygodnej pozycji, tuż nad powietrzem. Marcin miał w tym czasie najlepszy możliwy widok… na moe cztery litery. Oczywiście nie omieszkał tego uwiecznić na zdjęciu 😅.

Wyciąg 5 – Crux

Asekurując Marcina od góry, stojąc przed kluczowym wyciągiem, pomyślałem: „mamy przejebane”.
Rysa prezentowała się groźnie, a stanowisko było – że tak to ujmę – mocno powietrzne.

Samo dojście do rysy wymagało 2–3 metrów trawersu w prawo z lekkim obniżeniem. Zero stałych punktów, zero możliwości założenia własnej asekuracji – czysty lot w wyobraźni.

Sama rysa zaczyna się dobrym chwytem – i wchodzi w tej okolicy niebieski mikrofriend Wild Country + mała kość (która wypadła za pierwszym razem i trzeba bylo poprawiać – chce powiedzieć, że kostka siadła na słowo honoru).

Pamiętajcie, żeby friendy umieszczać w takim miejscu, żeby nie stanowiły przeszkody dla dłoni / chwytów.

Crux technicznie łatwy (wyceniliśmy na VI) – robiliśmy trudniejsze rzeczy na Jurze, ale nie w tym rzecz. Prawdziwym Cruxem jest tutaj psychika, której nie dopomaga stanowisko na hakach! (Czemu nie zostało obite to była moja zagwostka na zejście z Kieżmara).

Prawa noga na tarcie, lewa w rysie i tym sposobem wychodzimy do kolejnej klamy. Miałem jednak wrażenie, że osoby niższe mogą jej jeszcze nie dosięgnąć (muszą podejsć na nogach wyżej)

Trzymając już klamę – zakładamy czerwonego mikrofrienda Wild Country. Potem możemy odetchnąć z ulgą. Robi się łatwiej.

Marcin pokonał rysę wzorowo jak Wodociągi Kieleckie likwidują problemy i mały okapik (na końcu rysy). Kolejny stan znajduje się na wygodnej półce. Cieszę się, że jest obity.

Rysa od góry
Wejście przez okapik

(Uwaga: rękawiczki do klinowania są zbędne.)

Wyciąg 6

Zaczyna się rysą, ale to już bułka z masłem.

Tym razem oddałem prowadzenie Marcinowi, bo miałem już dosyć (tutaj nie mogę znaleźć wymówki dlaczego)

Może jedno trudniejsze miejsce za V – kolejny mały okapik. Warto wypatrzeć dobry stopień na lewą nogę (tak jak na zdjęciu) Potem po skosie w prawo aż do szerokiej, trawiastej półki. Brak stanu – trzeba zakładać własny (pętla na ząb skalny).


Kieżmarski szczyt

Na półce robimy długą przerwę – nie dostrzegamy tego dnia prawie żadnych zespołów. Soro nie musimy sie spieszyć to wjeżdża bułeczka z widokiem na Skalnate Pleso i radość, że najgorsze już za nami. Ale do szczytu mamy jeszcze 150–200 m łatwiejszego terenu – idziemy „na czuja”, wśród turniczek i żlebików będąc rozwiązani.

W końcu stajemy na wierzchołku Kieżmarskiego. Zdjęcie, uśmiech – Droga Krissaka odhaczona! 🏔️


Czasówki

  • Podejście Lewym Puškášem: 1h 50 min
  • Droga Krissaka: 4h 10 min
  • Zejście do schroniska: 2h 50 min

Tym razem rzadki luksus – zdążyliśmy jeszcze na kolejkę do Tatrzańskiej Łomnicy.


Gdybym miał porównać tę drogę to nie znajduję alternatywy, może z racji mojego jeszcze małego doświadczenia. Może trochę punktów wspołnych do Hokejki. Obok Wielkiego Zacięcia to moja ulubiona droga – jeżeli się wybierasz to szykuj się na piekne doświadczenie i srogi łomot!

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 5 Średnia ocena: 5]