Kogo jak kogo, ale mnie do wyjścia w góry zachęcać nie trzeba. Jednak odkąd mieszkam u ich podnóża, to czasem miewam nie lada zagwozdkę: „Co tu by jeszcze…odwiedzić?” (choć wielu zna inne zakończenie tej frazy: „Co by tu jeszcze sp…rzyć?” :-))

Źródła inspiracji dostarczają racji

Niekiedy o wyborze tej, a nie innej górskiej lokacji decyduje jakaś rekomendacja znaleziona na forach lub w szeroko pojmowanej blogosferze. Najrzadziej wybieram konkretne miejsce zachęcony jego reklamą. Za tę ostatnią uznałem lid, który moje oczy zobaczyły na stronie 8academy – serwisu tworzonego przez specjalistów w zakresie aktywności górskich.

Rzeczone wprowadzenie do artykułu było na tyle interesujące, że postanowiłem pokazać go również Wam: „Wycieczka narciarska na Przełęcz Karb (1853 m n.p.m.) to przedsmak prawdziwej narciarskiej przygody, która dzięki licznym możliwościom połączenia z innymi celami może zmienić się w prawdziwą ,,wyrypę”.

Jej głównym atutem są dwie alternatywne linie zjazdu – łatwiejsza i trudniejsza. To klasyk, na który po prostu trzeba się wybrać.”

Wycieczka skiturowa na przełęcz Karb

Wystartowaliśmy z Kuźnic, które stanowią jedne z główne wrót wejściowych do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Nasza wędrówka wiodła przez Dolinę Jaworzynki do Murowańca, a następnie przez tzw. „Pojezierza” (tam znajduje się m.in. Zielony Staw Gąsienicowy – polodowcowe jezioro na wysokości 1672 m n.p.m.) szliśmy przez zachodnią stronę Przełęczy Karb. Na tę samą stronę również zjeżdżaliśmy, gdyż była bezpieczniejsza. W Czubie nad Karbem swój bieg kończy kilkanaście zimowych dróg wspinaczkowych m.in. taka: Droga Głogowskiego

Wokół tej formacji skalnej rozpościera się Hala Gąsienicowa, a jej liczne punkty (przełęcze i wierzchołki) zapewniają mnogość interesujących tras skiturowych. niejszą kondycją oraz lepszą znajomością terenu.

Poznawaniu Hali Gąsienicowej sprzyja znajdujące się na jej terenie schronisko Murowaniec (dłuższy pobyt tam należy skutecznie rezerwować z wyprzedzeniem, zwłaszcza w sezonie) oraz bliskość Kościeliska oraz Zakopanego, które to miejscowości są w stanie przyjąć tłumy gości.

Zjazd z przełęczy Karb – uważaj na

Zaznaczona Czuba nad Karbem oraz widoczny zygzag – linia zjazdu na Czarny Staw

Bardzo duży ruch turystyczny oczywiście obniża komfort skiturowych wypraw. Lecz trzeba wspomnieć o dwóch innych, ważniejszych mankamentach.

  • Pierwszym z nich są lawiny – dość częste zwłaszcza w rejonie żlebu, przez który przebiega linia zjazdu.
  • Drugim zaś – zazwyczaj dalekie od ideału warunki śniegowe w samym żlebie.
  • Można jeszcze dodać trzeci czynnik, a są nim turyści, którzy podchodzą na Karb w celu wejścią na Kościelec

Jeżeli te negatywne czynniki wystąpią jednocześnie, to finalnie potrafią zredukować subiektywne poczucie frajdy.

Nie wszystko nam wyszło, więc czeka nas „powtórka z rozrywki”

Rzeczony opis sprawił jednak, że uznałem udanie się do tej miejscówki za podróżniczą konieczność. A skoro mus, to mus. Wybrałem się wraz z dwojgiem przesympatycznych znajomych – Kubusiem oraz jego dziewczyną Asią. A żeby mieć więcej radochy z tej wycieczki, to postanowiliśmy okrasić ją aktywnością sportową, o której już kilka tekstów popełniłem: Skitury

Kuba i Asia – moi drodzy przyjaciele
W tle majestatyczny Kościelec

Ta nasza wycieczka na Karb oceniam na „piątkę z plusem” (w sześciostopniowej skali szkolnej). Do pełni szczęścia zabrakło nam „widoczków” z Karba (po dotarciu widoczność paskudnie strasznie zmalała i było “gó..o” widać) oraz sensowych warunków do przejścia na wschodnią stronę.

Odpuściliśmy zatem – ze względu na poważną stromiznę (szczerze, to byłem na Karbie setki razy, ale nigdy nie pamiętałem jako tak stromy i wąski żleb) – pierwotny cel naszej peregrynacji. W zamiarze mieliśmy bowiem zjazd z przełęczy na wschodnią stronę, czyli w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego. Zbyt niebezpieczny się jednak okazał, innym razem spróbuję, gdy większej wprawy nabędę.

Tymczasem trenuję, zjeżdżając na Kasprowym Wierchu do miejsca, w którym swój początek bierze wyciąg krzesełkowy albo ku Dolinie Goryczkowej lub też na stronę Doliny Gąsienicowej. Przy okazji zjechaliśmy z Beskidu oraz Rakonia (ale to inna historia)

kolejka krzesełkowa na Kasprowy

Warto dodać również, iż w trakcie całej łazęgi kilkukrotnie zmieniała się nam aura. W górach to nic nowego, ale co innego czytać o częstych i gwałtownych, pogodowych przełomach, a co innego doświadczyć ich na własnej skórze. Wówczas skóra cierpi, a my wraz z nią, co już wiele razy przeżyłem, m.in. wtedy:

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 5 Średnia ocena: 5]