Smreczyński Staw, w przeciwieństwie do innych tatrzańskich akwenów, nie jest położony na dnie polodowcowego kotła otoczonego zewsząd stromymi ścianami skalnymi. Leży na równinie, pośrodku lasu, który postanowiono otoczyć ścisłą ochroną. Temu służy obszar administracyjny „Pyszna, Tomanowa, Pisana”.

W wodach zbiornika okresowo występują spore ilości fitoplanktonu, a brzegi porasta bagienna roślinność. Dlatego barwa stawu jest zupełnie inna niż Morskiego Oka czy Czarnego Stawu Gąsienicowego

Nad samym jeziorem (dość małym i płytkim – vide niespełna dwumetrowa średnia głębokość akwenu) można spotkać przedstawicieli kilku gatunków płazów, co jest dowodem na duży stopień rozwoju przyrodniczego. Naukowcy potwierdzili obecność m.in. żaby trawnej oraz dwóch traszek: karpackiej i górskiej. Osobiście nie spotkałem ich na tatrzańskich szlakach 🙁

PANORAMA

Jak dla mnie, to niezależnie od pory roku, ta panorama z tego właśnie miejsca jest warta zawieszenia oka na dłużej. Przede wszystkim ze względu na cudowne połączenie tych wszystkich barw: błękitu nieba z białymi chmurami, zielonej ściany lasu po jednej a kościstoszarych gałęzi po drugiej stronie, tudzież ciepłych złoto-polsko-jesiennych barw Ornaku i nieokreślonej pod względem koloru tafli zbiornka odbijajacej całość.

A w oddali jeszcze Liliowe Turnie i przebiegająca w pobliżu stawu granica polsko-słowacka. Owszem od stolicy (w której mieszkam na co dzień), pod granicę ze Słowacją jest kawałek drogi (a co mają powiedzieć np. mieszkańcy Szczecina), ale warto go pokonać, aby móc na żywo rozkoszować się takimi plenerami. Skądkolwiek byście nie jechali, to i tak najładniejszym fragmentem waszej marszruty będzie ta wycieczka, którą ze wszech miar polecam:

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 10 Średnia ocena: 5]