Przed wyruszeniem na Spisską Cestę, zrobiłem research i zapytałem społeczność na Instagramie o ich opinie. Otrzymałem kilka interesujących odpowiedzi, którymi chciałbym się z Wami podzielić, dodając swoje własne spostrzeżenia.
Planowanie
Gotowe stany – tak, wszystkie stanowiska były obite (aczkolwiek jedno udało nam się przeoczyć), co znacznie przyśpiesza wspinanie. Jednakże, warto pamiętać, że nie posiadają one łańcucha ani kolucha, więc konieczne będzie zabranie ze sobą taśm.
Łatwe zejście – zgadza się! Także drogę możesz zaplanować tak, żeby ją jedynie skończyć za dnia. Po zmroku bez problemu z niej zejdziesz.
Po zakończeniu drogi i przejściu grani, która wyprowadza na zbocze Huncowskiego, możesz rozpocząć zejście łagodnym zboczem (najczęściej będziesz widział ślady) w kierunku schroniska przy Łomnickim Stawie. Także, przynajmniej o jeden z elementów planowania nie musisz się martwić.
PS. Po skończonej drogdze, szybko sklarowaliśmy szpej, schowaliśmy liny do plecaka, i poszliśmy jeszcze na szczyt Huncowskiego (spacer ok. 20 minut).
Climber pisze 3h… ale chyba solo albo zna tam każy kamyk.. nam nie spiesznie zeszło 5,5h -Pamiętajcię, że czas wspinaczki może znacznie się różnić w zależności od umiejętności oraz warunków w na drodze.. Warto zawsze uwzględnić możliwość nieprzewidzianych opóźnień i odpowiednio przygotować się na ewentualność dłuższej wspinaczki.
Generalnie nie liczyłbym na to, że zdążycie wrócić kolejką! Nam się nie udało i cieszyłem się, że wziąłem podejściówki na powrót, gdyż w niższych partiach nie było już śniegu (a zejście w automatach nie należy do najprzyjemniejszych).
od kolejki jest z 40 minut podejścia także luzz – Bliskość drogi od Łomnickiego Stawu to wielka zaleta.
Warun / charakter drogi
Czysto drytoolowa droga – tak! Ja i Łukasz podjęliśmy wspinaczkę w połowie marca 2024 i potwierdzam.
W zacienieniu i zagłębieniach będzie śnieg, ale głównie droga idzie terenem wypukłym, skalnym lub płytowo kominkowym – zgadza się!
To dokładnie to, co zobaczyliśmy na miejscu. Komin na czwartym wyciągu był obsypany trawami, wyglądał jak fragment ogrodu. Poza tym miejscami było błotnisto.
A Wyciąg szósty był całkowicie suchy, bez śladu śniegu. Raki chyba bardziej przeszkadzały niż pomagały
Ogólnie spoko opcja na ch***** dzień, bo szału nie ma na tej drodze – Nie ignorowałbym jednak tej drogi, szczególnie po tym, jak zespół za nami musiał wezwać pomoc ratowniczą.
Ogólnie spoko, przy pogodzie jesteś cały czas na słoneczku. Tylko to jest ten rodzaj drogi, że pokonujesz ścianę na siłę szukając trudności bo tuż obok biegnie łatwy żleb, którym można wyjść – Przyznaję rację, ale tak wygląda tylko początek, następnie poziom trudności zdecydowanie rośnie
Wyposażenie
Kolega raz uzył młotka i haka bo nie znalazł stanu… który był za winklem – Wskazuję to miejsce na TOPO i w opisie.
Zestaw standardowy wystarczy
Jak masz oprócz pięciu friendów jakieś mikrusy to weź – Reksy i młotek pozostawiliśmy w domu, ale za to połączyliśmy prawie 2 zestawy friendów (co oznaczało, że te bardziej popularne rozmiary były powielone) oraz kilka kości offsetowych (które użyliśmy 2 lub 3 razy). Taki ekwipunek zapewnił nam sprawną asekurację podczas wspinaczki.
Nie przeciągajcie wyciągów by się nie wkopać w przesztywnienia – z jednym wyjątkiem, który wskazuję w opisie.
Spisska Cesta – OPIS
Omijamy staw z lewej strony, podążając ścieżką w kierunku Łomnicy. Następnie, na skrzyżowaniu ścieżek, odbijamy prosto w kierunku środkowego żebra Huncowskiego.
Wyciąg 1 – 2
Jak już wspomniałem, początek to poszukiwanie trudności na siłę. Lepiej ominąć te wyciągi, idąc żlebem po prawej stronie.
Tego dnia napotkaliśmy przewodnika z klientem. Zapytałem tylko czy być może idą na Spisską Cestę, odpowiedział, że tak, ale poszli jeszcze bardziej na prawo, do innego żlebu, skąd wyszli od razu na początek trzeciego wyciągu.
Jeśli będziesz szedł tym samym żlebem co my, stanowisko znajduje się po krótkim trawersie w prawo (za winklem). Musisz się nieco wychylić, żeby je zobaczyć. Jak szedłem to nie wiedziałem, co mnie czeka, więc wrzuciłem frienda, po czym okazało się, że jestem już przy stanowisku.
Wyciąg 3.
Rozpoczyna się kominkiem M4, ale szczerze to nie odczułem tutaj żadnych trudności.
Wyciąg 4.
Docieramy do grani. Kontynuujemy wybrzuszeniem, aż do kolejnego spiętrzenia.
Na zdjęciu poniżej, tam gdzie znajduje się Łukasz jest spit. Trzeba zrobić jedną “hopsę” na kamień. Trudności nie przekraczają M2+
Wspinamy się podziwiając widoki, zwłaszcza Łomnicę i słynną drogę Motyki.
Wyciąg 5.
Do tego momentu idziemy jak po swoje.
Początek czujny ok. 3+, który rozpoczyna się przewinięciem w lewo. Podchodzimy pod wielką płytę.
Wyciąg 6. Kluczowy
Tutaj warto się zatrzymać, bo to najtrudniejszy fragment, około M4+.
Ze stanowiska wyciąg wydaje się łatwy, ale to mylne wrażenie.
Nie widzimy stąd przewieszenia na końcówce.
Rozpoczyna się czujną płytą około 15m, wzdłuż której znajdziemy ryski na dobrą asekurację.
Najpierw dojdziemy do zablokowanego na stałe frenda (aczkolwiek widziałem tylko czerwoną taśmę wychodzącę ze szczeliny i do niej się wpiełem), a następnie spit. Dojście do niego jest czujne, warto coś dorzucić.
Na zdjęciu poniżej widoczny jest “dziób” złożony z kilku odłamków skalnych (przy mojej głowie). Czytam, że Climber obchodził go z prawej strony, co ma sens, bo własnie tam dostrzegłem stanowisko. Ale zauważyłem je dopiero po przewinięciu LEWĄ stroną.
No cóś, nie czytam dokładnie opisów, żeby nie psuć sobie zabawy. Miałem wrażenie, że to wyjście kosztowało mnie trochę siły.
Końcówka tego wyciągu daje nam w palnik. Zauważyłem, że między dziobem, a skałą, znajduje się zaklinowany kamień, który stanowi super chwyt dla naszej dziaby! (trzeba mieć tylko długie ręce, bo kamień siedzi głęboko). Następnie chwyciłem wystającego odłamka nad głową i podciągając się na nim, wyszedłem.
Asekuracja dobra.
W ten sposób zdobywamy pierwszą turnię.
Zespół, który szedł za nami, miał duże problemy z pokonaniem tego fragmentu. Finalnie musieli wezwać pomoc ratowniczą (o tym piszę na końcu).
Wyciąg 7.
Kierujemy się pod kolejną (drugą już) trunię, trawersem w prawo pod zacięcie.
Zwróć uwagę na ślady na śniegu.
Najwidoczniej zespół przed nami (przewodnik z Klientem), szukał optymalnej linii.
Początek bardzo czujny z kiepsą asekuracją M4, potem teren robi się łatwiejszy.
Należy zauważyć, że turnia od stanowiska znajduje się kilkanaście metrów.
Poprosiłem Łukasza, że gdyby mi się kończyła lina, żeby wyszedł na lotnej, dzięki czemu mogłem wspiąć się wyżej. W ten sposób wyszedłem na półkę, skąd biegnie ósmy wyciąg. Jednak było ciężko zrobić tam dobre stanowisko, więc zszedłem dosłownie metr niżej i zrobiłem je na wielkim bloku skalnym z jednej taśmy 120cm.
Co prawda wcześniej znajdują się stałe punkty, na wysokości kolan, na których można zrobić stanowisko (punkty są oddalone od siebie o 1,5m, dlatego warto mieć ze sobą dłuższą taśmę 240cm), ale je przeoczyłem.
Co zyskałem w ten sposób?
To, że pomiędzy półką, a wcześniejszym (przeoczonym) stanowiskiem, lina trze o skałę, a gdybym szedł dalej to z pewnością czułbym przesztywnienie.
Wyciąg 8.
Stoimy na półce.
Przed nami w całej okazałości trzecia już turnia.
Wspinam się jak puszcza, prowadzony raczej intuicją niż TOPO, wzdłóż pęknięć i rysek.
Po drodze dostrzegam stanowisko, ale używam je jedynie jako przelot. W końcu zyskaliśmy dodatkowe metry liny, dzięki temu, że 7. wyciąg zakończyliśmy wyżej.
Wychodzimy wielką rynną na grań, ale trzeba się kierować lewą stroną (tam znajduje się stanowisko). Ja wyszedłem najpierw prawą, ale niczego tam nie dostrzegłem, więc przetrawersowałem w lewo.
Wyciąg 9. Grań.
Czytałem, że teoretycznie tutaj można się rozwiązać.
Natomiast muszę Wam powiedzieć, że początek tej grani, wygląda nieciekawie. Z początku chcieliśmy kontynuować na lotnej, ale nie było za bardzo miejsca na operacje linowe, żeby jedną żyłę spakować do plecaka, a drugą skrócić.
Szkoda było tracić czas więc jeszcze ten jeden wyciąg idziemy na sztywno.
Puszczam Łukasza przodem, który wychodzi na grań prawą stroną po płycie. Najpierw musiał się obniżyć – i to jest ten czujny moment. Warto ulokować frenda (na zdjęciu przy jego kolanie)
Będąc na wierzchołku Łukasz asekuruje mnie z ciała.
Przed nami teren rozpozciera się ścieżka pod kolejne spętrzenie ok. 20m odległości. Musimy pokonać jeszcze uskok.
Na tych dwóch zdjęciach widać dystans oddzielający wierzchołek na którym staliśmy, a kolejne (ostatnie już) spięrzenie, oraz uskok.
Może w trakcie zimy uskok przykryty jest śniegiem i nie jest tak źle?
Czekam na Łukasza.
Przed nami ostatnie metry łatwego terenu max M2.
Kontynuuje naszą marszrutę wychodząc już na zbocze Huncowskiego szczytu.
Cieszymy się, bo słońce powoli już zaczyna zachodzić.
Zostawiam więc plecak na ścieżce i ruszam bez zbędnego obciążenia na szczyt, żebywłaśnie tam zjeść moją triumfalną bułkę oddając hołd Łomnicy
Trudno czy nie trudno?
Opinie internautów sugerują, że to raczej “spacer”. Ja natomiast uważam, że nie należy lekceważyć żadnej drogi, o czym świadczy ten incydent.
Para wspinaczy za nami, najpierw ugrzęzła na szóstym wyciągu, a potem miała problemy z początkiem siódmego. Tutaj kontakt wzrokowy się urwał.
Później obserwowaliśmy światła czołówek z poziomu schroniska. Muszę przyznać, że byłem mocno zaniepokojony, bo zerwał się silny wiatr. Wiedzieliśmy jednak, że tam jest zasięg komórkowy, więc sami mogli wezwać pomoc w razie potrzeby.
Na drugi dzień czytam, że HZS pomógł ich sprowadzić bezpiecznie na dół.
Podsumowanie
Trzeba mieć na uwadzę, że jest to długa przygoda!
My nie zdążyliśmy na kolejkę powrotną a uwierzcie mi, że zejście do Tatrzańskiej Łomnicy to straszna katorga!
Miałem takie odczucie, że będziemy się ślimaczyć, stąd zdeponowałem sobie podejściówki za drewnianą chatą. Warto było je zabrać.
Gdybyśmy tylko:
odpuścili asekurację na grani,
zrezygnowali z wejścia na Huncowski szczyt
od razu przebiegli żlebem początkowe wyciągi
to jestem pewien, że byśmy zdążyli na ostatnią kolejkę do miasta.
Droga zdecydowanie godna polecajki dla początkujących zespołów ze względu na:
umiarkowane trudności
gotowe stanowiska,
pd-zach wystawa (ciepło),
łatwe zejście i możliwość wycofu do pobliskiego żlebu, co przemawiają za bezpieczeństwem.
Bądź na bieżąco