Tym razem pogoda była niepewna, więc wybraliśmy cel blisko Krakowa. Kolejny raz niezastąpiona okazała się Dolina Kobylańska. Kiedy w topo Retingera wypatrzyłem drogę Kontrabanda VI.1, biegnącą przez całą długość 25-metrowej ściany, wiedziałem, że musimy tam pójść. Wybraliśmy Wielką Wronią Basztę jako nasz główny cel.

Ten wpis jest właściwie dedykowany tej jednej drodze – crème de la crème tego dnia – ale zostawię ją na koniec.

Dolina Kobylańska

Zacznę od najważniejszego: na Wroniej jest świetne tarcie. Aż dziw, bo wygląda, jakby mało kto tu się wspinał. Po przejściu kilku dróg mogę śmiało powiedzieć – wspinanie tutaj jest bardzo estetyczne.

Ściana znajduje się w cieniu, otoczona drzewami – to świetna opcja na upalne dni, ale niekoniecznie na deszczowe. Tego dnia rano padało, i przy podejściu czuliśmy się jak w Amazonce. Ale gdy tylko słońce przebiło się przez liście, ściana momentalnie wyschła.

Jak trafić na miejsce?

Kieruj się cały czas prosto, wzdłuż Doliny. Skała znajduje się po prawej stronie przed pierwszym skrzyżowaniem.

Wielka Wronia Baszta znajduje się głęboko w Dolinie Kobylańskiej. Od Żabiego Konia szliśmy dobre 15 minut – a przypomnę, że do samego Żabiego z parkingu jest jakieś 10 minut (w dół zawsze szybciej, ale powrót pod górę daje w kość).

Najlepsze miejsce do parkowania to ulica Ku Dolinie, odchodząca od ul. Długiej. Łap Koordynaty Google Maps) Z parkingu wystarczy zejść ścieżką do dolinki i iść aż do końca.

Wspinanie na Wielkiej Wroniej Baszcie

Tym razem do skał pojechałem z ekipą z krakowskiego Avatara. Mati i Wiktoria skupili się na tradzie – ostatnio mają zajawkę na ten rodzaj wspinania. Wronia Baszta nie zawiodła. Już przy podejściu pojawia się piękna klasyczna droga Komin Wroniej IV.

Mati wszedł pierwszy, wykorzystał stanowisko do asekuracji Wiktorii z góry. Ta wciągnęła się “na drugiego”, a na koniec razem zjechali. Idealne ćwiczenie linowe przygotowujące do wypraw w Tatry.

Ja z Kamilem skupiliśmy się na sportowej części skały.

Filarek Urbanistów V+ na rozgrzewkę

Start po pękniętej płycie i wejście w kominek – jak na zdjęciu z Kamilem – całkiem pouczające ruchy. Stanowisko znajduje się wysoko, że trzeba sięgnąć nad głowę już z półki, więc warto zabrać dłuższą taśmę do przewiązywania się.

Bała, czyli VI+ na dwa sposoby

Po rozgrzewce ruszyliśmy w prawo na trudniejsze linie.

Ścianka Bały VI+

Bardzo estetyczne wspinanie. Mój styl: długie ruchy, dobre tarcie, duże klamy, pion. Może być trudna na onsighta – jest trawers w prawo do krawędzi, potem powrót do linii, trzeba to dobrze przeczytać. Raczej „softowa” jak na swoją wycenę.

Filarek Bały VI+

To już bardziej konkretne VI+. W porównaniu do Ścianki trudniejsze, bo lekko przewieszony (ok. 5 stopni). Jak już zacząłem cruxa, to trzeba było ciśnąć do góry. Kamil zrobił z 3 piętki w sekwencji – więc moja propozycja nazwy na tę drogę to “Piętaszek”. Równie pouczająca droga.

Kontrabanda VI.1 – Piękna, psychiczna i warta wysiłku

Byliśmy już rozgrzani, więc wstawiliśmy się w Kontrabandę. Na dole nie wygląda zachwycająco, a raczej jak lekki parch – trochę zieleni, mchu – ale to szybko znika wraz z metrami w górę. Droga szybko robi się “powietrzna” ograniczona krawędzią ściany po lewej stronie.

Crux zaczyna się około trzy wpinki przed końcem i stanowi go ścianka gładka jak lustro. Poprzednia wpinka znajduje się 3 metry pod Tobą, a kolejna dopiero 2,5 metra wyżej.

Zdjęcie wykonane podczas zjazdu

Wspinacz odnajduje tu chwilę wytchnienia – dobrze stoisz na nogach trzymając płat na odciąg – restujesz nawet do “zera”. Przed Tobą jednak jazda bez trzymanki: Na lewą rękę mamy do dyspozycji zaokrąglony kant, a na prawą – płytka, obła dwójka, do której nie sięgniesz od razu.

Trzeba wysoko zadać nogi: prawa na “uczciwy” stopień, lewa na tarcie – i wtedy można sięgnąć do wspomnianej dwójki prawą ręką. Ale jak już ją masz, to czujesz, że to… gówno. W połączeniu z kantem trzyma to, ale bez szału, na granicy odpadnięcia.

Widok z góry

Dla niższych wspinaczy może być to problem – ja, jako wysoki przedstawiciel, mogłem przestrzelić z tej dwójki do pionowej ryski, w której można zaklinować łapę.

Ryska to wybawienie. Z niej można wygramolić się na mini półkę. Nie za darmo, ale jednak to już będzie koniec trudności.

To było najtrudniejsze VI.1, jakie robiłem. Na przykład Filarek na Ostatniej VI.1+ (droga obok kultowej “Studni Dusz VI.2) ma podobną płytę, ale z tamtejszych dwójek, mimo że „na paliczki” to da się z nich wyjść bez paniki. Tutaj – w głowie trwa walka 🙂

Podsumowanie

Ta droga nauczyła mnie, jak słabą mam jeszcze psychę. I ile muszę nad nią pracować.

Polecam każdemu. Jeśli szukacie ciekawej, powietrznej i psychicznej drogi w Kobylanach – Kontrabanda to idealny kandydat.

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 2 Średnia ocena: 5]