Jeśli miałbym wcielić się w rolę swata i “pożenić ze sobą” osoby, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z turystyką (bez umiejętności wspinaczkowych) z Tatrami, to na pierwszą “randkę” z najwyższymi górami Polski, wybrałbym dla nich poniższą wycieczkę.

Jest stosunkowo krótka (niecałe 6 godzin, około 15 km), łatwa (w górę podchodzi się zaledwie niespełna 900 metrów i tyleż potem schodzi, wracając się po własnych śladach) i całoroczna.

A po drodze, co i rusz obfitować będzie w przepiękne i bardzo urozmaicone pejzaże; co więcej większość z nich będzie “na wyciągnięcie ręki”.

Zarówno początek jak i koniec wycieczki umiejscowione są w Palenicy Białczańskiej. W dni nasycone przyjemną aurą, z pobliskiego przystanku wysypują się tłumy wędrowników. Znajduje się tam naprawdę duży parking, z którego korzysta wielu zmotoryzowanych turystów, mimo że cena za postój mogłaby być niższa (ostatnimi czasy wynosiła około 20 zł/dobę jeżeli zarezerwuje się odpowiednio wcześnie. 50 zł/dobę bez rezerwacji). Zbyt późne pojawienie się tam w sezonie letnim może skutkować koniecznością pozostawienia auta gdzieś pomiędzy parkingiem a położoną prawie kilometr dalej Łysą Polaną.

Opis szlaku do Doliny Pięciu Stawów

Ruszamy asfaltową szosą, na której końcu znajdziemy Morskie Oko. Ten chyba najsławniejszy staw w Polsce, o którym prawie każdy słyszał…Ale nie każdy czytał ten materiał:

Asfalt to najmniej “seksowny” element tej przechadzki, więc zamiast patrzeć pod nogi, lepiej przyglądać się mijanej roślinności i rozpościerającym się w oddali szczytom. Przy pełnej widoczności wprawne oko (zwłaszcza uzbrojone w lornetkę) może dostrzec nawet Gerlach (najwyższą w całym rejonie górę, leżącą już po słowackiej stronie).

A uszy warto “nastawić” na rychłe pochwycenie charakterystycznego szumu wody, którego źródłem są Wodogrzmoty Mickiewicza. To pierwsze z wielu miejsc, w których warto sobie urządzić sesję zdjęciową. Oczywiście może się zdarzyć, że dość tłoczno się zrobi na mostku nad potokiem Roztoka, ale taka “nadreprezentacja” innych osób w tym punkcie ma swój walor – nie będzie problemów ze znalezieniem kogoś, kto uwieczni nas tam na fotografiach.

Wodogrzmoty Mickiewicza. 2017r.

Niedługo potem oddaliwszy się nieco od wodospadu (wciąż powinniśmy słyszeć dźwięk opadającej wody), porzucimy asfalt na rzecz kamiennych schodów. Skręcamy bowiem w prawo od tej pory trzymać się należy zielonego szlaku Doliny Roztoki.

Wiedzie on głównie przez las, poprzetykany mniejszymi i większymi polanami oraz strumykami. Ponad linią drzew rozciągać się będzie okazały Masyw Wołoszyna (wznoszący się na wysokość ponad 2100 m). Jedna z owych polan nosi nazwę Nowej Roztoki, a jej wyróżnikiem jest dawny pasterski szałas – idealne miejsce do odpoczynku, uzupełniania płynów i ewentualnie kalorii.

Wznosząca się łagodnie i niemal nieprzerwanie ścieżka przebiega przez prawie całą długość Doliny Roztoki, a wspomniany zielony szlak stanowi doprowadzi nas do punktu zwrotnego czyli schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Zanim to jednak nastąpi natrafimy na rozwidlenie szlaków: (zielony oraz czarny, skręcający w lewo – którego z racji niewielkiej ekspozycji nie zaleca się osobom z lękiem wysokości). Grając dalej w “zielone”, wprawdzie wydłużymy sobie nieznacznie cały spacer, ale zarazem mocno go uatrakcyjniając. Dojdziemy bowiem do największego tatrzańskiego wodospadu czyli Wielkiej Siklawy.

Dolina Roztoki i Wielka Siklawa

Za plecami znajduje się Dolina Pięciu Stawów

Zwizualizujcie sobie takie miejsce: polodowcowe jezioro na wysokości 1665 m n.p.m. o objętości około 13 milionów m³, a z niego wypływa ponad 6-kilometrowy potok, który następnie kilkoma (od dwóch do czterech) strugami opada z przytupem z progu ściany stawiarskiej (o nachyleniu blisko 35 stopni). Takie są parametry odpowiednio: Wielkiego Stawu, rzeki o nazwie Roztoka i wreszcie Wielkiej Siklawy. Ostatnią z tych nazw ochrzczono malowniczo położony wodospad liczący blisko 70 metrów wysokości.

Doprawdy nikt kochający życie nie chciałby się znaleźć w przerośniętej, “łupinie orzecha” (za którą niektórzy uważają nowoczesne kajaki lub pontony wytworzone z tworzyw sztucznych) dryfującej w tamtym rejonie. W ciepłe letnie dni, zwłaszcza tuż po deszczu – za sprawą rozpylanych w atmosferze drobin tlenku wodoru – pojawiają się tęczowe łuki. Od wielu lat przyciągają one w to miejsce wszystkich szukających sposobności do zachwytu – od dzieci przez artystów aż po starców.

A propos… przeznaczona na potrzeby ruchu turystycznego dróżka biegnie lewą stroną tego cudu przyrody. Zimą szlak jest oblodzony, przez co niebezpieczny (raki obowiązkowe).

Patrząc w dół Doliny Roztoki. Siklawa znajduje się po lewej stronie

Idący tamtędy mają pod stopami znacznej długości odcinek polodowcowych wygładzeń zwanych “Danielkami” – od nazwiska Jana Gąsienicy Daniela. Był to jeden z czołowych przewodników tatrzańskich, lecz nawet jego wiedza i doświadczenie nie zdołały ustrzec go przed tragiczną śmiercią wskutek upadku na oblodzonym fragmencie rzeczonego wygładzenia.

Miało to miejsce w połowie lat 20. XX stulecia, gdy ten dzielny dziadunio liczył 68 lat. Mimo śmiertelnych obrażeń (złamanego kręgosłupa) udało mu się jeszcze przez jakiś czas wskazywać bezpieczną drogę do schroniska młodszemu turyście, z którego wówczas prowadził. Odwiedzając to miejsce, wypada go upamiętnić stosowną modlitwą lub chwilą zadumy nad człowieczym losem.

Piątka, czyli Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Polskich

Do Piątki nic na czterech kółkach nie jest w stanie dojechać. Wszelkie towary transportowane są wyciągiem linowym

Docieramy do “Piątki” przy Przednim Stawie

Upamiętniające w nazwie Leopolda Świerza (XIX-wiecznego taternika i badacza) schronisko zbudowane zostało w latach powojennych. Nie dość, że jest ono najwyżej położoną polskim obiektem tego typu, to na dodatek – pod względem administracyjnym – stanowi odrębną miejscowość.

Obecnie znajduje się w gestii PTTK, którego pracownicy dbają, aby przez cały rok turyści mieli możliwość skorzystania z noclegów (łącznie prawie 70 miejsc), smacznych posiłków (m.in. pyszna, wypiekana szarlotka na podstawie oryginalnej receptura) oraz wypożyczalni sprzętu narciarskiego i publikacji o tematyce górskiej. Część zabudowań została wynajęta TOPR-owcom oraz osobom prowadzącym szkołę górską.

Czy aby na pewno Dolina Pięciu Stawów?

Wszystkie nazwy jezior składających się na tę atrakcję:

  • Wielki Staw Polski
  • Zadni Staw Polski
  • Czarny Staw Polski
  • Mały Staw Polski
  • Przedni Staw Polski
  • Wole Oko

wprowadzają pewien zamęt “liczbowo-nomenklaturowy”. Niby Dolina Pięciu Stawów Polskich, a tych “przerośniętych oczek wodnych” jest de facto sześć. Ostatniego jednak (ze względu na swą wielkość i różną siłę, z jaką jest zasilane przez wody Zadniego Stawu) nie traktuje się na tyle serio, aby zmieniać oficjalną nazwę całej Doliny.

Nie przeszkadza to jednak całej liczącej 4 kilometry długości i miejscami nawet 2 kilometry szerokości dolinie służyć jako punkt przecięcia się kilku szlaków turystycznych, z których jeden (niebieski) przez Świstówkę Roztocką wiedzie do Morskiego Oka. To raczej opcja dla tych, którzy zapragną sobie uczynić całą eskapadę dłuższą i trudniejszą. Pozostałym, kondycyjnie mniej zaprawionym w bojach, zaleca się powrót do Palenicy po własnych śladach.

Niebieski Szlak przez Świstówkę Roztocką do Morskiego Oka

Wielki Staw i kamienna koliba

Z Piątki polecam przespacerować się do lezącego obok Wielkiego Stawu, gdzie możemy nacieszyć oczy cudownym pejzażem całej doliny. Pamiętam, że niegdyś właśnie zachwycając się tym krajobrazem spożywałem pyszny hummus. Musiał być rewelacyjny, skoro nawet po kilku latach mam to zdarzenie w pamięci.

Jak już się napatrzymy, to warto jeszcze dojść do północno-zachodniego brzegu tego jeziora, aby z bliska przyjrzeć się datowanemu na XVII wiek zabytkowi. Jest nim kamienna koliba z drewnianym, spadziście opadającym dachem. Ponoć to najstarsza tego typu budowla w całych Tatrach.

Dolinka Pusta okiem wspinacza

Warto na koniec jeszcze wspomnieć o Pustej Dolince stanowiącej odnogę boczną opisywanej doliny. Pusta Dolinka jest “obudowana” niemal z każdej strony skalistymi szczytami, z których zwłaszcza jeden upodobali sobie wspinacze tacy jak ja. To dobrze znana w środowisku górołazów Zamarła Turnia, o której wspominam przy okazji tej przygody:

Dodam tylko, że przez Pustą Dolinkę wiedzie żółty szlak turystyczny (dobrze ubezpieczony łańcuchami, ale pamiętajcie, żeby zabrać kask, ponieważ łatwo zrzucić kamień) idący na Kozią Przełęcz. Tam docieramy do Olrej Perci, z której możemy zejść do Doliny Gasienicowej

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 8 Średnia ocena: 5]