Morskie Oko (przez ludzi gór i szpanerów nazywane MOKIEM, dawniej znane jako Rybi Staw) jest NAJ. NAJbardziej znane, NAJwiększe i dla wielu NAJpiękniejsze.
Popularność jest w pewnej mierze pochodną aspektów czysto geograficznych. Pierwszym z nich jest niewielka odległość od zimowej stolicy Polski.
Drugim – fakt, że jest dużym i w pełni naturalnym zbiornikiem wodnym, a – jak nam wszystko wiadomo – większość jezior w Polsce leżą na północy. A góry mamy na południu, więc jeśli rozpatrywać spory (prawie 1 kilometr długości i ponad 500 metrów szerokości) akwen wśród wysokich szczytów, to trudno nie uznać go za przejaw jakiegoś paradoksu lub wybryku natury.
Zaś samo Zakopane należy do ścisłej czołówki najpopularniejszych destynacji turystycznych w naszym kraju. Prawie każdy dorosły Polak słyszał o oscypkach, Krupówkach, Wielkiej Krokwi i kolejce na Kasprowy Wierch.
Ci nieco bardziej zaznajomieni z podhalańską architekturą na jednym tchu wymieniają również Chatę Sabały, Willę “Atma”, Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie, kaplicę na Jaszczurówce i cmentarz na Pęksowym Brzyzku.
Niewiele mniej osób (niezależnie od wieku) zdecydowało się na pokonanie o własnych siłach lub przy pomocy innych środków (bryczką konną) prawie 9-kilometrowy szlak nad Morskie Oko.
O urokach samego jeziora i jego tajemnicach można by dużo pisać. Byli tacy, którzy sądzą, że nie ma dna, a ponoć kilku największych fantastów wciąż wierzy, że jezioro ma podziemne połączenie z Adriatykiem, czego dowodem jest legenda o wyłowieniu niegdyś marynarza ubranego niczym ci, którzy normalnie pływają żaglowcami.
Ale zamiast zastanawiać się, skąd wzięły się muszelki na góralskich czapkach, lepiej zająć się tym, co jest widoczne na horyzoncie znad tafli jeziora.
A jest tego sporo – i jestem przekonany, że bliższe przyjrzenie się poniższym fotografiom uraduje oczy estetów.
Panorama
Bańdzioch – wbrew nazwie nie ma nic wspólnego z bandziorami; taką nosi kocioł polodowcowy u stóp Mięguszowieckich Szczytów.
Otacza on niewielkie połacie śniegu zmieszanego z lodem, które nie topnieje do końca, nawet w czasie największych upałów. Jeśli więc komuś zabraknie lodu w barku, a mieszka w okolicy, to zupełnie za darmo może sobie odrobinę uszczknąć, hehe 😉
Kilka z wymienionych powyże szczytów już zdobyłem. Mam tu na myśli Mnicha, Żabiego Konia, Żabią Lalkę i górujące w oddali Rysy. Pod tym linkiem znajdziecie relacje z moich przygód:
Sama droga do Morskiego Oka to również nie lada frajda (w szczególności dla osób nienawykłych do trekkingu górskiego), o czym możecie przeczytać kliknąwszy w ten materiał:
Bądź na bieżąco