Cygani idą do Nieba to mikstowa linia na Kieżmarskiej Buli, wyraźnie kontrastowa w charakterze. Skrajnie kruchy początek i końcówka drogi rozdzielone są bardzo estetycznym, litym zacięciem, stanowiącym jej najmocniejszy punkt. Droga wymaga umiejętności budowania stanowisk na własnej i doświadczenia w kruchym, słabo asekurowalnym terenie.
Warunki w Schronisku przy Zielonym Stawie Kieżmarskim mieliśmy doskonałe. Oprócz nas była tylko niewielka grupka starszych turystów. Idąc od parkingu żółtym szlakiem do schroniska naliczylismy zaledwie 7,5 km, co moje plecy zdecydowanie preferują bardziej niż asfalt do Morskiego Oka. Dopiero o wschodzie słońca zobaczyłem, w jak pięknym otoczeniu znajduje się to miejsce.
Wieczorem zagrałem jeszcze z Bartkiem w szachy i nastawiliśmy zegarki na 5:40. O 6:30 byliśmy już w drodze pod ścianę.

Cigani idu do neba M6 – Kieżmarska Bula – opis
Podchodząc od dołu, mając po lewej stronie skałę, pojawia się kilka potencjalnych wariantów. Teren wydaje się łatwy, ale to jeszcze nie tutaj — podchodzimy dalej w górę w kierunku Komina Stanisławskiego.

W końcu dochodzimy do wyraźnej, trawiastej depresji. Jak widać na zdjęciu, gdybyśmy poszli jeszcze wyżej, tam swój początek bierze Velicova Cesta.

Wykopujemy w śniegu małą półeczkę i szpeimy się.
Ja i Bartek uprząż oraz raki ubraliśmy od razu po wyjściu ze schroniska. Teraz czas na Szymona, żeby nadrobił zaległości.
Wyciąg 1.


Bartek prowadzi. Pierwszy przelot zakłada na pętli około 10 metrów wyżej, następnie tempo znacznie spada. Pojawia się pierwszy próg skalny — dużo luźnych kamieni i traw, które trzymają losowo: raz dobrze, a raz wcale. Jak na zawodnika Grupy Młodzieżowej, muszę przyznać, że schodzi mu to więcej czasu, niż pierwotnie wyglądało z dołu (gdy przyszła moja kolej, zrozumiałem dlaczego). Teren jest słabo asekurowalny, przynajmniej w warunkach, które mieliśmy.
Wkrótce słyszymy komendę „czujnie” — Bartek przebija się przez kruchy próg. Nie przypominam sobie, żeby ta komenda padła później jeszcze raz. Czy tak ma wyglądać M4? Dysonans poznawczy powoduje, że ten wyciąg zapada mi w pamięć.
Problemy sprawia także nawigacja: iść bardziej do góry czy jednak w prawo?
W końcu Bartek robi stanowisko na własnej. Po drodze nie zauważył stanowiska z dwóch haków, które mijaliśmy około 10 m niżej — było to jedyne sztuczne ułatwienie na całej drodze. W efekcie poszedł na całą długość liny i końcówkę wyciągu poprowadził zbyt mocno w lewo. Gdyby trzymał się bardziej prawej strony, doszedłby do komina. Zamiast tego pokonał jeszcze ściankę i założył stanowisko na półce mniej więcej w połowie wysokości komina, czyli drugiego wyciągu.
Uwaga — jest bardzo krucho. Idąc na drugiego, podczas pokonywania progu odpadam razem z dużym kamieniem. Na szczęście jesteśmy jedynym zespołem w ścianie, więc nie ma ryzyka, że ktoś oberwie.
Wyciąg 2.

Zaczynamy wejściem w komin. Śniegu jest niewiele, dlatego łatwiej przechodzimy ten fragment „na łapach”. Samo wejście do komina z naszej półki jest dość czujne — trzeba się najpierw obniżyć, utrzymując równowagę blisko płyty, którą trzymamy z dołu na odciąg. W ten sposób można jedną nogę odstawić do komina, a następnie przenieść cały ciężar ciała do środka.


Bartek zakłada jednego, większego frienda i na dość dobrych chwytach wychodzi do góry. Choć samej struktury skały pozostało niewiele, ruchy są siłowe.
Bartek wychodzi następnie do pięknego zacięcia i tam robi stanowisko. Niestety nie ma tam miejsca na trzy osoby, więc zostaję około 5 m niżej, tuż przed samym wejściem w zacięcie. Stoję wygodnie i mam czas na rozwiązanie tego dziwnego węzła.

Wyciąg 3.
To kontynuacja pięknego, litego zacięcia, którego koniec ograniczony jest okapem — tam przewijamy się pod nim w lewo. Samo zacięcie i przewinięcie to bardzo fajne wspinanie, około M6.


Ten fragment, mimo wyższej wyceny, wydał mi się łatwiejszy i zdecydowanie bezpieczniejszy niż komin z poprzedniego wyciągu. Na koniec zostaje jeszcze do pokonania ścianka około M4, prowadząca na wygodną półkę.
Wyciąg 4.
Początek kolejnego wyciągu Climber opisuje jako skalny tunel. Chwyty są dość duże, więc jest się czego trzymać — około M4. Kierujemy się rampą w stronę dużej ściany z żółtymi nalotami. Po drodze mamy jeszcze do pokonania kominek i to właśnie on sprawił mi największy problem.


Konkretnie chodzi o wąską płytę ograniczającą kominek z lewej strony, po której trzeba przejść — nie jest się wystarczająco chudym, żeby zmieścić się między płytą a ścianą. Plecak zdecydowanie utrudnia to zadanie; to jedyne miejsce na drodze, gdzie realnie mi przeszkadzał.
Krawędź tej płyty od góry wygląda dokładnie tak, jak na zdjęciu — trzeba na niej zachować równowagę trzymając się ściany. Stąd zostaje już kilka metrów łatwym terenem do dużej półki.



Wyciąg 5
Trawersujemy kilkanaście metrów w lewo w stronę trawiasto-kamienistej ścianki. Dosłownie obok wykształcił się jednak lodospad, który wyglądał bardzo solidnie — niestety nie mieliśmy śrub lodowych. Na pierwszy rzut oka wyjście lodospadem na pole śnieżne wyglądało bezpieczniejsze niż wspinanie się po tej kamienistej ściance.

Specjalnie na ten fragment zabraliśmy dwa buldogi, które teoretycznie mogłyby się też przydać na pierwszym wyciągu. Asekuracja jest trudna, mimo że teren jest łatwiejszy — trzeba bardzo uważać, żeby niczego nie zrzucić.

Tym razem prowadzi Szymek.
Po tym wyciągu otwiera się pole śnieżne. Po prawej stronie znajduje się lejek, którym — potencjalnie w linii drogi Lewy Y — można rozpocząć zjazdy. My jednak postanawiamy (choć to może zbyt duże słowo) przedłużyć przygodę o Srebrny Komin na szczyt Złotego Kopiniaka, od tego miejsca przechodząc w lotną.

Nie mam jeszcze porównania z innymi drogami na Kieżmarskiej Buli, więc trudno mi ją jednoznacznie polecić. Na pewno pierwszy i ostatni wyciąg nieco jej ujmują — chyba że uda się Wam wyjść lodospadem na ostatnim wyciągu. Wtedy całość może być totalnym sztosem.
Cygani idą do Nieba – kontrastowy mikst Kieżmarskiej Buli
Podobne przygody
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
KUP TERAZ!
- CHWYTO pocket - TRENUJ 2x dziennie! 95,00 zł
- Pomada do rąk dla ludzi gór
45,00 złPierwotna cena wynosiła: 45,00 zł.36,00 złAktualna cena wynosi: 36,00 zł.
Jeśli moje treści są dla Ciebie pomocne, inspirujące albo po prostu dobrze się je czyta — możesz postawić mi kawę. Buy coffee.
Jako niezależny autor tworzę wszystko sam, z pasji i przekonania, że warto dzielić się wiedzą. Twoje wsparcie pomaga mi poświęcać więcej czasu na pisanie, rozwój nowych projektów i tworzenie wartościowych materiałów dla Ciebie.
Bądź na bieżąco