Razem z Kubą wybraliśmy się na skałę Przełaz w rejonie Słonecznych Skał. Kuba przyjechał prosto z Tatr, gdzie pogoda się załamała, a ponieważ szkoda siedzieć bezczynnie, postanowiliśmy zaplanować sobie całkiem fajny wspinaczkowy dzień.
Już po pierwszych próbach zrozumiałem, że okapy to motyw przewodni tej skały.
Razem z Kubą wybraliśmy się na skałę Przełaz w rejonie Słonecznych Skał. Kuba przyjechał prosto z Tatr, gdzie pogoda się załamała, a ponieważ szkoda siedzieć bezczynnie, postanowiliśmy zaplanować sobie całkiem fajny wspinaczkowy dzień.
Już po pierwszych próbach zrozumiałem, że okapy to motyw przewodni tej skały.

Znajome rejony
Słoneczne Skały znam już nieco lepiej. Łoiłem wcześniej na skale Ogrodzeniec i tzw. Ostatniej, i muszę przyznać, że na równi z Doliną Kobylańską to mój ulubiony rejon. Bliskość skał sprawia, że szybko można się przemieszczać i wybiórczo wspinać na poszczególnych drogach.
Zdarza się, że pod jedną skałą zostaje nam już tylko kilka dróg powyżej naszego poziomu, a wszystko inne zostało przewspinane — ale właśnie to daje powód, by wrócić, gdy „doładujemy siły”.
To ostatnio tak mam i to notorycznie np.
Leśna – Boogie Woogie VI.2
Wielka Turnia – Toy Story VI.1 (choć gdyby miała VI.1+ nikt by sie nie obrazi)
Zjazdowa Turnia – Lewa Pirania VI.1+
Lista jest już bardzo długa
Pierwsze wrażenie i rozgrzewka
Na innych skałach było tłoczno, więc usiedliśmy przed Przełazem. Nie ukrywam — na pierwszy rzut oka byłem rozczarowany: niska, niepozorna, wręcz „parchata”. Ale szybko zmieniłem zdanie.
Na rozgrzewkę polecam przyjemną piątkę: Nic Trudnego V. To rysa prowadząca przez całą skałę od dołu do góry, z cruxem na okapie. Zgodnie z opinią Kuby — to wcale niebanalne V, spokojnie można dorzucić plusa.

Pierwsze starcia z okapami
Obok, po lewej stronie, skusiliśmy się na drogę „AłłałałłA VI”. Nazwa mówi wszystko. Crux to przejście przez okap, gdzie jedynym sensownym chwytem jest dziurka na jeden–dwa palce. Trzeba się skręcić i dynamicznie sięgnąć klamy nad okapem, przez chwilę wisząc całym ciężarem na dwójce — mocne emocje!


Potem przenieśliśmy się na prawą część skały, gdzie królują drogi płytowe. „Ex Libris VI” od razu przykuła uwagę. Crux jest nisko — wspinamy się wzdłuż wąskiej rysy na skraju małych wybrzuszeń. Gdy złapie się klamę, droga od razu staje się „do domu”.

Tuż obok znajduje się „Je m’appelle… VI+”. Również dolny crux, tym razem przestrzał do chwytu z niepewnej pozycji nad wpinką. Wszystkie te linie mają podobny charakter, więc zacząłem wypatrywać nowych opcji.
Mała dygresja – Ostatnia i mój egzamin
Myślami przeniosłem się na skałę niedaleko stąd, tzw. Ostatnią, gdzie znajduje się Filarek na Ostatniej VI.1+. To droga, którą od dawna chciałem zrobić i traktuję ją jako swój egzamin na poziom VI.1. O tym przeczytacie więcej w osobnym wpisie: Kiedyś tylko marzenie, dziś codzienność – VI.1 egzamin zdany!

Powrót do Przełazu – „Plamy na słońcu”
Wracamy jednak do Przełazu. Tam czekała na nas prawdziwa perełka: „Plamy na słońcu”. To wyjątkowa droga, jakiej na Jurze jeszcze nie spotkałem. Ogromny okap, praktycznie tylko na rękach, bo stopnie trzeba by szukać lupą.
To linia, dla której warto przyjechać specjalnie — gwarantuje niesamowite emocje. Z początku byłem zdegustowany estetyką Przełazu, ale ta droga całkowicie zmieniła moje nastawienie. Jak widać — nie oceniajcie książki po okładce.
Już samo dojście pod okap jest problematyczne, bo połóg jest śliski. Ale dalej… prawdziwa magia. Mam to nagrane, więc najlepiej zobaczcie sami:
Na zakończenie dnia
Czas powoli naglił — obaj mamy małe dzieci, a żonki nie powinny zostać same na cały dzień. Ja wracałem do Krakowa (na szczęście tylko 40 minut drogi), a Kuba do Warszawy — gorzej miał!
Na koniec udało się jeszcze wstawić w drogę „z boku”: „Komu bije w dzwon VI.1+”. Weszła OS. To pionowa płyta podzielona segmentami z poziomymi rysami, które pozwalają na chwilę wytchnienia. Takie wspinanie od rysy do rysy. Choć szczerze — ten plus w wycenie jest dyskusyjny.
Podsumowanie
Dzień na Przełazie okazał się pełen niespodzianek. Z pozornie nieatrakcyjnej skały wyłoniły się linie pełne charakteru, a „Plamy na słońcu” zapamiętam na długo. Słoneczne Skały jeszcze raz potwierdziły, że to rejon, do którego chce się wracać.
Przełaz – od rozczarowania do zachwytu. Wspinaczkowy dzień pełen okapów
Podobne przygody
Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi
KUP TERAZ!
-
CHWYTO pocket - TRENUJ 2x dziennie! 95,00 zł
💡 Masz produkt, usługę, czy markę związane z górami? To idealna okazja do promocji! Mogę zaoferować:
📝 Artykuły Sponsorowane: Umieść swoje treści na "Na Jednej Linie"
📷 Fotoreklama: Zrobimy profesjonalne zdjęcia promocyjne dla Twojej marki lub produktu w górskim otoczeniu.
🥾 Testowanie Produktów: Chętnie przetestuję i podzielę się recenzjami odnośnie górskiego sprzętu, ubrań czy akcesoriów.
🤝 Kontakt: najednejlinie(at)gmail.com

Bądź na bieżąco