Wraz z Kacprem i Maćkiem postanowiliśmy uciec od polskiej zimy i sprawdzić, co ma do zaoferowania słoneczna Hiszpania.
Naszą destynacją była malownicza okolica El Chorro na początku stycznia 2024.
Pogoda
Styczeń w El Chorro okazał się strzałem w dziesiątkę mając na uwadze sportową wspinaczkę: mnóstwo obitych dróg, a pogodowo było w sam raz!
Słońce wschodziło tuż przed 8:30 rano (zazwyczaj o tej godzinie już byliśmy w drodze pod ścianę), a zachód słońca miał miejsce około 6:00 po południu. Wspinanie kończyliśmy najpóźniej o 6:40 PM.
Warto wspomnieć, że w tym okresie nad Europę zawędrował zimny front z północy, przynosząc ze sobą pewne wyzwania termiczne np. rano żeby zdąrzyć przed korkami na wielowyciągach ściana była jeszcze zimna, przez co palce szybko drętwiały.
Później już pojawiało się słońce i było znacznie lepiej, choć zimny wiatr nie pozwalał na wspinanie w krótkim rękawku.
W Polsce tego samego dnia panowały temperatury sięgające -15C, więc nie mogliśmy narzekać.
Koszty
Raczej jesteśmy biednymi wspinaczami, więc staraliśmy się obniżyć koszty jak się tylko da, ale czasem pozwalaliśmy sobie na odrobinę komfortu (jak w reklamach dla kobiet “jesteś tego warta”) np. obiad przy piwie w El Chorro 33 Eur / os.
Nazywam to konsensusem pomiędzy ekonomią i czasem, bo jeżeli chcesz zaoszczędzić więcej czasu, musisz liczyć się z wyższymi kosztami.
Oznacza to wypożyczenie samochodu na lotnisku (polecamy SUV’a, jako że drogi prowadzące do parkingów, z których rozpoczyna się trekking pod ścianę bywają kamieniste z wybojami).
Muszę przyznać, że auto na takiej wyprawie bardzo pomaga. Nawet jeżeli będziesz mieszkać w centrum El Chorro (które jest malutkie), to wciąż musisz zrobić zakupy w Ardales albo dostać się pod specyficzny rejon wspinaczkowy np. Escalera Suiza (Dla tego miejsca parking ulokowany jest naprawde wysoko). Nie wspomnę o drodze powrotnej na lotnisko. Wypożyczenie kosztowało nas ok. 200 zł na cały pobyt.
Wybraliśmy tanie loty linii Wizzair z Warszawy do Malagi, ze względu na cenę ok. 600 zł/os bez bagażu rejestrowanego.
W miarę komfortowe zakwaterowanie w Camping y Apartamentos Parque Ardales na 4 noce dla 3 osób wyniosło nas ok. 1600 zł. Stąd do El Chorro mieliśmy jedynie 15 minut autem. Obsługa była całkiem w porządku. Jedynie w wyposażeniu domku brakowało kilku rzeczy ale jak jesteś kreatywny to deskę do krojenia zrobisz po kartonie od pizzy, a wodę na herbatę ugotujesz w garnuszku, zamiast czajniku.
Nleży uwzględnić 100 EUR kaucji, która jest zwracana.
Patent na tanie latanie
Dzięki sprytnemu patentowi z wysyłką sprzętu wspinaczkowego przez DPD (w Hiszpani pod nazwą SEUR) zaoszczędziliśmy sporo pieniędzy, bowiem nie było już konieczności opłacania bagażu rejestrowanego.
Koszt przesyłki wyniósł 34 Euro w jedną stronę, a w paczce spokojnie zmieściły się lina połówkowa, uprzęże, HMS’y, friendy, kości, kaski, buty wspinaczkowe i worki z magnezją. W drodze powrotnej, paczka wyniosła nas nieco drożej bo 50 Euro, ale przynajmiej z ubezpieczeniem zawartości na 800 Euro bezpiecznie wróciła do Polski.
Przesyłkę nadaliśmy do Centrum Seur w Maladze. Należy tylko pamiętać, żeby całą papierologię załatwić przez ich stronę internetową. Jeżeli miałby to robić ich pracownik miejscu, musisz się liczyć z potrojeniem kosztów i cały misterny plan tanich lotów pryska.
Wspinaczka
Wylecieliśmy o 7:00 z Warszawy (sam lot trwał netto 4h), jeszcze tego samego dnia udało nam się zrobić zakupy w Lidlu i odwiedzić sektor wspinaczkowy Castrojo.
To dobra miejscówka na “obmacanie skały”, gdyż znajduje się blisko głównego parkingu w El Chorro.
Wstawialiśmy się w te łatwiejsze linie, aby “wyczuć” skałę i zeznajomić się z tutejszą wyceną. Muszę przyznać, że jest ona dość uczciwa, zbliżona do Krakowsko-Częstochowskiej Jury.
Wapień o dobrym tarciu, a jednoczęsnie nie tak ostrej strukturze jak w Paklenicy.
Choć naszym pierwotnym celem było przejście drogi Proyecto Amptrax 6a (210m) na głównej ścianie Amptrax to zrezygnowaliśmy z takiego pomysłu. Wujek dobra rada mówi, że jeżeli nie jesteś w stanie zrobić kilku wyciągów 6b pod rząd On-sajtem, to nie dorosłeś jeszcze do wielowyciągówki 6a. Mierz siły na zamiary.
Jako trójkowy zespół zdecydowaliśmy się na lokalne łatwiejsze klasyki: Blue Line 5a/5b (350m) okazała się świetna na rozgrzewkę oraz Lluvia del Asteroides 5c, mająca miejsca za 6a (250m) na ścianie Mundo.
Nie mogło też zabraknąć jednowyciągów w sektorze Escalera Arabe, gdzie Blade Runner okazał się totalnym sztosem!
Caminito del Rey
Niestety pomineliśmy jeden z najbardziej ikonicznych szlaków w okolicy – Caminito del Rey. To prawdziwa perełka dla miłośników przygód, oferująca niezapomniane widoki na otaczające kaniony i urwiska. (czyt. dobra alternatywa na Rest Day)
Po prostu nie było na to czasu. Natomiast na swoje usparwiedliwienie dodam, że przemierzając doliny po skończonej drodze Asteroides, obserwowaliśmy równie ciekawe pejzarze.
Caminito del Rey znany również jako Królewski Szlak, kieruje po drewnianych kładkach wzdłuż stromych ścian kanionu, dając nam wrażenie przemierzania niesamowitych przestrzeni. Szlak ten ma swoje korzenie w historii, zbudowany w pierwszych latach XX wieku dla pracowników elektrowni wodnej która funkcjonuje do dziś.
Podsumowanie
Podsumowując, nasza wspinaczka w El Chorro była pełna przygód, nowych doświadczeń i niesamowitych widoków. Pomimo chłodnych poranków o tej porze roku, hiszpańskie słońce powoli zwiększało nasz komfort, a skalne ogromne ściany stworzyły niezapomniany klimat. Warto było wybrać się na tę przygodę i cieszymy się, że mogliśmy podzielić się nią z Wami!
W moim serduszku plasuje ten rejon przed Paklenicą i Hollentalem. Szkoda tylko, że jest tak daleko.
Z górskimi pozdrowieniami,
Najednejlinie, Kacper i Maciek
Bądź na bieżąco