Wszystko zaczęło się w 2015 roku, kiedy po raz pierwszy zawitałem w Bieszczady, aby wziąć udział w biegu Rzeźniczka. Trasa była wyjątkowo wymagająca w porównaniu ze zwykłymi, miejskimi półmaratonami, ale udało mi się dotrzeć do mety.

Bieganie było wtedy moją pasją, a regularne treningi pozwoliły mi sprostać wyzwaniu. Od tamtego czasu minęło dziewięć lat. Teraz, gdy już strzyka mi w krzyżu i wydolność nie ta, postanowiłem powtórzyć tę trasę – tym razem nordic walking.

Plany i rzeczywistość

Zaplanowana trasa mierzy 27 km, co według przewodników powinno zająć około 8-9 godzin. Start z Balnicy, przez Rypi Wierch, Przełęcz nad Roztokami, Okrąglik, Duże Jasło, aż do Cisnej. Mimo że kiedyś przebiegłem ten szlak, dziś nie dałem rady go przejść w całości.

Dotarłem na Przełęcz nad Roztokami i tam musiałem podjąć trudną decyzję. Nogi bolały, a przede mną była jeszcze długa droga. W domu czekało dziecko, którym musiałem się zająć, więc rozsądek wziął górę.

Zamiast dalej przez Okrąglik i Jasło, wybrałem asfaltową drogę do Majdanu. Co ciekawe, asfalt na tej trasie jest tak gładki, że aż zachęca do rowerowych wypraw – może to pomysł na przyszłość?

Praktyczne porady przed wędrówką

Skrócona trasa i nowe plany

Ostatecznie moja trasa wyglądała tak: Balnica – Rypi Wierch – Przełęcz nad Roztokami – Majdan. Było to około 5 km krócej, z mniejszym przewyższeniem, a dodatkowo część marszruty wiodła po asfalcie, jak na drodze do Morskiego Oka.

Udało mi się nawet złapać stopa do Majdanu, co dodało całemu dniu humoru.

Obiecałem sobie jednak, że na Okrąglik i Jasło wejdę przy kolejnej okazji. Mam już nawet plan na wycieczkę: Smerek – Fereczata – Okrąglik – Duże Jasło – Cisna. Ale o tym opowiem w kolejnym wpisie.

Bieszczadzka Kolejka Leśna

Na początek muszę wspomnieć o logistyce. Na trasę ruszyłem 18 sierpnia 2024 roku, w długi weekend. Przygoda zaczęła się od przejazdu kolejką wąskotorową z Majdanu do Balnicy.

Wąskie tory, drewniane mosty i zabytkowe wagony przenoszą pasażerów w czasie, dając poczucie nostalgii i kontaktu z przeszłością. Widoki za oknem zmieniają się z każdym zakrętem – od gęstych lasów, przez malownicze polany, po przemykające w oddali szczyty bieszczadzkich gór.

To atrakcja sama w sobie. Dzieci z pewnością będą zachwycone przejazdem zabytkową ciuchcią, a dla dorosłych będzie to doskonała okazja do odpoczynku i podziwiania bieszczadzkich krajobrazów. Na obu stacjach można kupić pamiątki i przekąski.

Stacja Balnica, będąca końcowym przystankiem na trasie kolejki Bieszczadzkiej, jest znacznie skromniejsza pod względem infrastruktury, natomiast pajda ze smalcem lub kawkę kupicie bez problemu.

Warto wiedzieć, że bilety online są wykupowane bardzo szybko. Na miejscu okazało się, że na pierwszy kurs o 9:30 biletów już nie ma, ale na szczęście załapałem się na drugi kurs 9:45.

Na przyszłość radzę kupować bilety z wyprzedzeniem tutaj, a jak sa wyprzedanę to bądźcie przy kasie już 8:30.

Gdzie zaparkować?

Koordynaty Google maps

Jeśli chodzi o parking, lepiej zaparkować przed stacją kolejki Majdan, na dużym darmowym parkingu oddalonym o 200 m od głównego wejścia. Parkując na terenie Bieszczadzkiej Kolejki Górskiej, istnieje ryzyko, że po powrocie z trekkingu brama będzie już zamknięta, co może stanowić niemiłą niespodziankę.

Uroki i wyzwania szlaku

Gdy dotarłem na początek szlaku w Balnicy, trasa okazała się zarówno piękna, jak i dzika. Jest to mniej uczęszczany szlak, oferujący wędrówkę przez dziką część Bieszczad. Mimo wszystko, na tak długim odcinku brakowało spektakularnych widoków.

Większość czasu spędziłem, podziwiając las, który choć malowniczy, nie oferował zbyt wielu panoram. Dopiero blisko wierzchołka Stryb pojawiło się małe okienko widokowe.

Czarnice rosną obficie wzdłuż szlaku. W sierpniu można je zbierać i zjeść prosto z krzaka. To mała, ale przyjemna niespodzianka.

Przez większość szlaku nie poczujemy wzniesień, a gdyby nie tabliczki to łatwo przeoczyć szczyty.

Czy szlak jest oblegany?

Podczas wędrówki natknąłem się jedynie na garstkę wędrowców, a najbardziej zapadło mi w pamięć spotkanie z trzema radosnymi Słowaczkami na wierchołku Stryb.

Przywitałem je tradycyjnym “Ahoj”, na co one odpowiedziały uśmiechem i poczęstowały mnie plackiem z bramborka – słowackim specjałem z ziemniaków. W zamian poczęstowałem je czekoladą.

Co zabawne, zapytały jeszcze, czy mam Soplicę, co wskazuje, że nasz trunek jest u nich dość popularny! Wymieniliśmy kilka żartów i ruszyłem dalej.

Także na szlaku raczej będziecie sami. Dlatego jeśli szukasz ciszy, przestrzeni i możliwości obcowania z naturą w niemal całkowitej samotności, ten szlak będzie doskonałym wyborem.

Przełęcz nad Roztokami

Przełęcz nad Roztokami jest istotnym węzłem szlaków turystycznych na grnaicy polsko-słowackiej. Dla wielu wędrowców stanowi ona punkt przesiadkowy na dalsze, bardziej wymagające trasy, takie jak te prowadzące na Okrąglik czy Duże Jasło.

Dla turystów szukających spokoju i kontaktu z naturą, Przełęcz nad Roztokami jest idealnym miejscem na chwilę wytchnienia, ze względu na znajdującą się tu wieżę widokową.

Gdybym planował dalszą wędrówkę to zdecydowanie wybrałbym to miejsce na biwak!

Choć wieża nie oferuje spektakularnych widoków, ze względu na otaczający las, to jej urok tkwi w dzikiej, nieskalanej przyrodzie oraz możliwości doświadczenia Bieszczad w ich najbardziej naturalnej formie.

Widok z wieży na stronę Słowacką

Na przełęcz z obu stron dojdziemy asfaltową drogą, aczkolwiek lepiej jest tu wjechać rowerem.

Droga ta jest naprawdę w niezłej kondycji, jakby budowali ją pod Tour de Polonge, co sprawia, że Przełęcz nad Roztokami staje się atrakcyjnym celem również dla miłośników kolarstwa.

Schodząc nią do Majdanu, w miejscowości Liszna można odwiedzić mini ZOO.

Refleksje na zakończenie

Szlak okazał się przyjemny (stopień nachylenia oraz temperatura – mimo upałów), dobrze oznakowany i mało uczęszczany.

Warto mieć ze sobą kijki trekkingowe, żeby odciążyć kolana przy jej długości. Na koniec mogę dodać, że wędrówka mimo braku spektakularnych widoków była satysfakcjonująca. Udało mi się zjeść kilka solidnych garści dojrzałych jeżyn, co było miłym bonusem.

Chociaż nie udało mi się zrealizować całego planu, to dzień był udany. Dzięki skróceniu trasy miałem jeszcze czas na dodatkowy trening na chwytotablicy, a moja przygoda z Bieszczadami jeszcze się nie skończyła.

Kolejne wyzwania już czekają!

Głosy gości / Wystaw ocenę
[Razem: 3 Średnia ocena: 4.7]